Zgodnie z ustawą, o ważności wyborów prezydenckich orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Rządzący postanowili jednak nie uznawać tej izby, dlatego marszałek Sejmu Szymon Hołownia zaproponował, aby w przyszłym roku, wyjątkowo o ważności wyborów orzekał cały skład Sądu Najwyższego. Rządzący mają przy tym zrezygnować z rozróżniania na nowych i starych sędziów.
Propozycję tę w rozmowie z „Rzeczpospolitą” skomentował sędzia Piotr Prusinowski.
- „Przypomnę, że każdego sędziego SN obowiązuje tzw. uchwała trzech Izb, zgodnie z którą każde orzeczenie wydane z udziałem neosędziego jest dotknięte nieważnością na gruncie procedury cywilnej albo bezwzględną przyczyną odwoławczą na gruncie procedury karnej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami wymogiem ukonstytuowania całego składu SN jest obecność na posiedzeniu co najmniej połowy sędziów z każdej Izby. W Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych oraz w Izbie Karnej większość stanowią nadal tzw. starzy sędziowie SN, którzy zapewne nie przyjdą na takie posiedzenie, nie godząc się na orzekanie z neosędziami. Oznaczać to będzie brak kworum”
- powiedział.
W ocenie sędziego, realizacja propozycji marszałka Sejmu „doprowadzi do jeszcze większego chaosu”.
Jednocześnie zaznaczył, że w jego przekonaniu, „każde rozstrzygniecie, nazywane orzeczeniem, a dokonywane przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej, nie jest orzeczeniem i nie pochodzi od Sądu Najwyższego”.
Sędzia był dopytywany, czy w jego ocenie „może zatem dojsć do tego, że neibaqwem w Polsce będzie dwóch prezydentów”.
- „Obawiam się, że tak. Może dojść do sytuacji, w której nieważne, kto wygra wybory, to druga strona i tak nie uzna go za prezydenta”
- stwierdził.