Swoimi ustaleniami w tej sprawie dzieli się „Rzeczpospolita”.
- „Prokuratura liczyła, że po aresztowaniu Marcin Romanowski może pójść na współpracę, a od tego już będzie prosta droga do zatrzymania Zbigniewa Ziobry”
- czytamy.
W ocenie powołujących się na ekspertów dziennikarzy, to właśnie „pośpiech wynikający z politycznej presji na rozliczenie ziobrystów za nieprawidłowości przy rozdzielaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości spowodował serię kompromitujących błędów prokuratury”.
Tym błędem było nie tylko zatrzymanie osoby chronionej europejskim immunitetem. Eksperci zwracają uwagę już na samą konstrukcję zarzutów.
- „Zarzucono mu udział w grupie (są w nim urzędnicy resortu) mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko mieniu. Tyle że żaden z postawionych zarzutów nie dotyczy przestępstw przeciwko mieniu, a jedynie przekroczenia uprawnień”
- zauważa „Rzeczpospolita”.
Wedle ustaleń dziennika, działania wobec posła Romanowskiego prokuratura podejmowała w nadziei na to, że ten „po aresztowaniu pójdzie na współpracę i wyjawi, kto tworzył lub dawał mu listy z organizacjami, które miały dostać środki z Funduszu”.