Edukacja zdrowotna ma zostać wprowadzona do polskich szkół w przyszłym roku i być przedmiotem obowiązkowym.

- „Pod tym tytułem ma się kryć obowiązkowy przedmiot o tematach, które już dzisiaj są w podstawach programowych co najmniej kilku przedmiotów: biologii, przyrody, wychowania fizycznego, ale także wychowania do życia w rodzinie. Oprócz tych treści, które są w podstawach programowych, MEN proponuje także treści związane z seksualnością. Ten element wywołuje ogromne protesty ze strony rodziców, stąd pojawia się hasło Stop Deprawacji Dzieci”

- powiedział były minister edukacji Dariusz Piontkowski.

- „Deprawacji, ponieważ te treści wydaje się, że dla dzieci 10, 11 czy 12-letnich są zdecydowanie za wczesne. Dziś mija termin konsultacji podstaw programowych tego przedmiotu. Wzywamy więc Polaków, rodziców, dziadków, młodych ludzi do tego, aby protestowali przeciwko takiemu obowiązkowemu przedmiotowi, który ma doprowadzić tak naprawdę do deprawacji dzieci”

- dodał.

Głos zabrała również poseł Katarzyna Sójka, która podkreśliła, że sama opowiadała się za wprowadzeniem do szkół nauczania dzieci o praktykach prozdrowotnych. Zaznaczyła jednak, że przedmiotowi w formie zaproponowanej przez MEN sprzeciwia się jako lekarz i jako rodzic.

- „Informowałam, że jeżeli chodzi o nauczanie zdrowotne - rozmawianie z dziećmi o tym, jak ważne jest odżywianie, jak ważne są dobre praktyki każdego dnia, m. in. dobry sen, przyjmowanie odpowiedniej ilości pokarmów, profilaktyka etc. - to są tematy, które jak najbardziej powinny znaleźć się w programie tego przedmiotu”

- podkreśliła.

- „Natomiast sygnalizowałam, że włączanie do tego tematów dotyczących seksualności, edukacji seksualnej - w sytuacji, kiedy rodzice dzisiaj mają swój wybór, czy chcą posłać dziecko na przedmiot dotyczący wychowania do życia w rodzinie - jest to zdecydowanie niepokojące, a wręcz sprzeciwiam się temu lekarz, jako rodzic”

- dodała.

Poseł Zbigniew Dolata przypomniał „freudowskie przejęzyczenie” wiceminister Katarzyny Lubnauer, która nazwała przedmiot „edukacją seksualną”.

- „Rzeczywiście ten zamysł jest taki, żeby pod hasłem niekontrowersyjnym - edukacji zdrowotnej - przemycić treści, które są dla dzieci szkodliwe, w niektórych przypadkach przedwczesne i przede wszystkim jest to sprzeczne z artykułem 48 Konstytucji, która przyznaje rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Ten przedmiot będzie obowiązkowy, w odróżnieniu od wychowania do życia w rodzinie, który był fakultatywny”

- alarmował polityk.