2. Nowo przygotowywana umowa handlowa UE- Ukraina ma zliberalizować ten handel, w tym także produktami rolnymi, co oznaczałoby, kolejną falę wwozu do Polski przede wszystkim ukraińskiego zboża i innych produktów rolnych, jeżeli okaże się, zasadnicza część jego eksportu przez Morze Czarne, będzie niemożliwa. Koszty jego transportu drogą lądową, są wprawdzie znacznie wyższe, niż drogą morską, ale jeżeli w dalszym ciągu statki na Morzu Czarnym będą atakowane przez Rosję, to właśnie przede wszystkim nasz kraj, jako najbliżej położony, zostanie zalany eksportem ukraińskiego zboża. Tak jak już wspomniałem nowa umowa handlowa UE-Ukraina jest negocjowana od kilku miesięcy, ale ma być upubliczniona i akceptowana dopiero po 1 czerwca, bo jak mówi się wprost na brukselskich korytarzach, nie może zaszkodzić kampanii wyborczej głównego kandydata rządzącego obozu w Polsce. Przypomnijmy Polska w tym półroczu ma prezydencję w Radzie Europejskiej, więc rząd w tym przypadku wykorzystuje swoje możliwości, nie żeby ochronić interesy polskich rolników, a po raz kolejny, żeby ich oszukać i ogłosić niekorzystne dla nich zapisy umowy już po rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich w naszym kraju.
3. Nowa umowa handlowa UE- Ukraina ma być dodatkowym instrumentem pomocy Unii dla tego kraju ( Ukraina już w nadwyżkę w handlu z UE w wysokości około 1,5 mld euro), więc nie ulega wątpliwości, że będzie korzystna dla tego kraju. Niestety szczególnie eksport z Ukrainy do UE produktów rolnych, uderza w interesy unijnych rolników, ponieważ wprawdzie ten kraj nie jest członkiem UE, ale ma lepsze warunki handlu niż kraje członkowskie. „Ukraińscy rolnicy” nie muszą spełniać unijnych norm produkcyjnych, mogą stosować w produkcji rolniczej substancje zakazane w unijnym rolnictwie, jak na przykład środki ochrony roślin. Niestety już w ciągu ostatnich 3 lat ,kiedy przedłużana była dotychczasowa umowa handlowa, „ukraińscy rolnicy” uzyskali dostęp do unijnego rynku, nie spełniając wielu warunków jakie muszą spełnić unijni rolnicy. Trzeba przy tym zwrócić uwagę już obecna umowa handlowa UE-Ukraina ze wspomnianymi ograniczeniami dotyczącymi produktów wrażliwych, spowodowała, że z Ukrainy do UE np. wwóz cukru wzrósł 33-krotnie, pszenicy 20-krotnie, jaj -14-krotnie, mięsa drobiowego 2-krotnie w stosunku do stanu sprzed wojny 2021 roku i duża cześć tego eksportu znalazła się przede wszystkim na polskim rynku, ze względu na wspomniane najniższe koszty transportu do naszego kraju.
4. Piszę „ukraińscy rolnicy” używając cudzysłowu, ponieważ większość tamtejszych przedsiębiorstw zajmujących się produkcją rolną i eksportem produktów rolniczych, to wielkie agroholdingi, których właścicielami jest kapitał pochodzący z krajów Europy Zachodniej, USA, a nawet krajów arabskich, a także ukraińscy oligarchowie. Blisko 100 takich agroholdnigów gospodaruje na 1/4 ziemi rolnej (około 6,5 mln ha) całej Ukrainy, a największe z nich dysponują po 500-600 tys ha i w dużej części są to czarnoziemy, więc tak naprawdę konkurencja z nimi jest w zasadzie niemożliwa. To właśnie właściciele tych agroholdingów, wywierają presję na urzędników KE na liberalizację handlu pomiędzy UE i Ukrainą, chcąc mieć nieograniczony dostęp do unijnego rynku liczącego ok. 430 mln konsumentów. A że stanie się to kosztem unijnych rolników, a przede wszystkim polskich rolników ze względu na najniższe koszty transportu tych produktów właśnie do Polski, to nie interesuje to ani unijnych urzędników, ani także niestety tych z rządu Tuska. Stąd tylko oczekiwanie strony rządowej, aby szczegóły umowy handlowej UE-Ukraina, ujawnić możliwie jak najpóźniej, najlepiej po 1czerwca, to wtedy nie zaszkodzi to w wyborach kandydatowi obozu rządzącego, Rafałowi Trzaskowskiemu.