Tygodnik „Polityka” publikuje konspekty artykułów, które pisał podejrzany o zabójstwo młodej kobiety na Żoliborzu. Kajetan Poznański odbywał staż w redakcji, a jakże, kultury tego czasopisma. Tam też proponował konspekty swoich tekstów, których motywem przewodnim był kanibalizm.

Zapewne wtedy nic nie wzbudziło podejrzeń doświadczonych redaktorów tego zasłużonego tygodnika. Mało, pewnie ów młody stażysta, jawił się jako kaganek postępu, przekraczając granice, przesuwając wrażliwość tego co wczoraj uchodziło za tabu, a dziś staje się normą. Bo normą są dziś nietypowe zachowania, ocierające się o perwersję.

Kulturowa granica tego, co powinno być izolowane i zwalczane w zarodku, pod hasłem tolerancji dla inności, zdaje się zacierać. Zaczyna się niewinnie, choćby od aborcji, choć to morderstwo, które w poprawnych politycznie kręgach, nazywa się zabiegiem czy spędzaniem płodu. To samo z sodomią czy pedofilią, która staje się tak lekka, że do udźwignięcia, jeśli zmruży się oczy…

Dlaczego więc nie pozwolić ludziom realizować swojej inności jak choćby popularna i legalna w wielu krajach Unii Europejskiej zoofilia (przeważnie w Skandynawii) czy kanibalizm, którego przypadki również zdarzają się w wysoce cywilizowanych krajach Europy Zachodniej? Na tym tle pisanina Kajetana Poznańskiego jest normą.

Gorzej, gdy ze studenta, bibliotekarza i stażysty, wyjdzie demon. Wówczas sytuacja wymyka się spod kontroli. A może dodaje sprawie tylko dodatkowego smaczku, który próbuje wykorzystać redakcja?

Dlatego symptomatyczne jest dla mnie, że do sprawy ze zrozumiałym dystansem podchodzą lewicowe media. Skoro dziecko w brzuchu matki to nie dziecko, nic dziwnego, że nie widzi się potem moralnej różnicy między zjedzeniem kawałka człowieka czy kurczaka.

Tomasz Teluk