Amerykański marksistowski historyk, Eugene Genovese, zauważył już 20 lat temu, że „ ucisk profesorów i studentów, przyjmujących niepopularną postawę przeciwko przydziałom, akcji afirmacyjnej, aborcji, homoseksualizmowi i tym podobnym”. Napisał on , że sytuacja dla prawicy jest gorsza niż była dla lewicy w latach 50-tych. „ Jako ten, który widział, jak zwalniają profesorów podczas ery McCarth’ego i ten, który musiał walczyć ( jako prokomunistyczny marksista) o swoje prawa do nauczania, obawiam się, że nasi konserwatywni koledzy stoją dzisiaj przed nowym mccartyzmem, w pewien sposób bardziej efektywnym i bezwzględnym niż ten stary” . Tydzień temu pisaliśmy z Martą Brzezińską jak gejowskie organizacje zastraszają swoich ideologicznych oponentów na zachodzie i jak coraz częściej różowa poprawność polityczna „puka o 6 rano” do naszych homofonicznych drzwi . Mamy tego kolejny przykład.  


W środowym programie „Dzień dobry TVN”, Szymon Hołownia prowadzący to wydanie wspólnie z Marcinem Prokopem, wypowiedział się przeciw ustawie legalizującej związki partnerskie: „Nie popieram związków partnerskich (...) Jestem drastycznie niepostępowy. Wręcz zabetonowany. I jestem z tego dumny!” Publicysta cieszył się również z tego ,że niewiele osób przyszło na paradę gejowską tydzień temu. Oczywiście od razu został upomniany przez inne media, które zarzuciły mu brak profesjonalizmu. Jest to chyba najbardziej typowy i jednocześnie bezczelny zarzut jaki stawia się konserwatywnym obyczajowo dziennikarzom w naszym kraju, gdzie standardem obiektywizmu jest pisanie na okładce „ Tusku musisz!”, natomiast sprzeciwienie się choć w małym stopniu krytyce  PiS-u jest uważane za pisowskie lizusostwo. My to wszystko wiemy. Jednak Hołownia (z którego wieloma poglądami się nie zgadzam, natomiast bardzo go cenię za jego „popowe” książki, w których przyciąga młodzież do Jezusa, co widziałem prowadząc z nim spotkanie niedawno w Olsztynie) , do tej pory był pod pewnym parasolem „postępowych” mediów. Teraz jednak Saruman z tęczową brodą dopada i jego.


Wcale nie zdziwię się, gdy środowiska gejowskie zaczną domagać się by Szymon raz na zawsze przestał się pojawiać na wizji TVN. Kuba Wojewódzki ( który zresztą sam doświadcza ostatnio absurdalnych ataków za swój żarcik o murzynach- dobrze mu tak, niech wie  co to jest dyktatura toleroncjanizmu!)  zapewne będzie rozdzierał szaty Jacykowa czy Piróga, płacząc, że musi pracować w jednej stacji z homofobem „groźniejszym niż mohery”- jak już niegdyś zasugerował.  Może litościwy Raczek uzna, że Hołownia może nadal pokazywać się na wizji jak złoży samokrytykę przed gejowskim Senhedrynem. A może wystarczy zwykły pocałunek w pośladek Biedronia? W końcu już plotek.pl ubolewa ,że Hołownia szerzy homofobię w polskim, pożal się Boże,  szołbiznesie . „W Wielkiej Brytanii za nietolerancję względem homoseksualistów na wizji przed kilkumilionową publicznością mógłby skończyć nieciekawie...”- czytamy. Stąd chyba już tylko krok do pakowania „zaplutych karłów reakcji” do kolorowej celi.  


Już kapłani lewackiego marszu przez instytucje tacy jak Herbert Marcuse czy renomowany profesor prawa Stanley Fish pisali wprost, że „wolność słowa nie posiada żadnego rzeczywistego znaczenia”. Marksizm kulturowy nie jest wymysłem prawicowych oszołomów. Niestety po 20 latach od „upadku” komunizmu pojawia się on w naszym kraju w nowej, groźniejszej formie. Przestrzegał nas o tym Jan Paweł II. Nie słuchaliśmy.  


Gejowskiego marszu przez instytucje doświadcza w Polsce coraz więcej konserwatywnych  dziennikarzy, którzy są pozywani za swoje opinie na temat homoseksualizmu.  Jednak przychodzi również pora na bardziej liberalnych żurnalistów, którzy myśleli, że mogą z powodzeniem obracać się w kręgach „postępowego” światka polskich maistreamowych mediów, gdzie dziennikarze boją się wyrażać swoich prawdziwych opinii. Cóż. Drzwi do ciemnogrodu są dla Ciebie Szymonie otwarte. Masz gdzie uciekać przez  tęczowym  McCartyzmem. Zapraszamy!

 

Łukasz Adamski