W dzisiejszych programach publicystycznych jednym z najważniejszych tematów było ograniczenie handlu. Dzisiejsza niedziela jest pierwszą, w której obowiązują nowe przepisy. 

Jak można było przypuszczać, politycy opozycji totalnej kontestują ograniczenie handlu w niedziele, mimo iż podobne przepisy (zakaz lub ograniczenie) obowiązują w wielu krajach zachodnich, w które PO i Nowoczesna są tak zapatrzone. 

"Tu nie chodzi o notowania, chodzi o normalność. To taka mentalność PiS-owska, urządzania życia Polakom. Zaglądają do naszych domów, rodzin, sypialni, na nasze porodówki, a teraz mówią nam, co mamy robić w niedziele"- stwierdził w TVN24 Bartosz Arłukowicz. Cóż, jeżeli chodzi o handel w niedziele, widocznie Niemcy mają "mentalność PiS-owską". Czy ten Kaczyński musi sterować ludźmi dosłownie wszędzie?

Jak można się spodziewać, Platforma Obywatelska po powrocie do władzy miałaby odwrócić tę ustawę (choć zapewne nastąpi to raczej nieprędko, patrząc po sondażach). Przeciwnego zdania był wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki:

"Gdybym spojrzał na to tylko z punktu widzenia konsumenta, to wolałbym aby sklepy były otwarte. Natomiast obowiązkiem polityka jest to, by patrzeć nie tylko przez pryzmat własnego nosa, ale także ludzi słabszych, którzy mają rodziny i są zmuszani do pracy w niedzielę"- stwerdził sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jaki zadeklarował również, podkreślając, że mówi to wyłącznie we własnym imieniu, nie w imieniu całego rządu, że jeżeli nowy przepis nie zda egzaminu, będzie otwarty na zmiany w przyszłości. 

yenn/TVN24, Fronda.pl