Różnica między politykami Prawa i Sprawiedliwości a opozycją totalną? Ci pierwsi potrafią przyznać się do błędu, a także przeprosić. Tak jak dziś marszałek Senatu, Stanisław Karczewski. 

Chodzi o wypowiedź polityka PiS, która miała miejsce podczas sobotniego spotkania z mieszkańcami w Gdyni, w ramach zapowiadanego na kwietniowej konwencji objazdu parlamentarzystów PiS po Polsce. Jedna z uczestniczek spotkania stwierdziła, że barierki pod Sejmem to "wstyd". Karczewski odpowiedział, że barierki stoją po to, „żeby świry tam się nie dostawały i żeby nie szkodziły”.

Marszałek Senatu odniósł się do swojej wypowiedzi, która wywołała duże kontrowersje, na wtorkowej konferencji prasowej. Jak wyjaśnił, na spotkaniu w Gdyni nie brakowało osób, które "dość skutecznie" utrudniały jego prowadzenie, poprzez krzyki czy wyrywanie mikrofonów. 

"To zła praktyka, to taka praktyka, która nie powinna mieć miejsca, powinniśmy pracować i rozmawiać, prowadzić dialog w spokoju. Sam bardzo często apeluję o wzajemny szacunek, o to, żebyśmy pamiętali, że nie należy nikogo narażać na złe, zbyt daleko idące określenia"-ocenił polityk. Stanisław Karczewski przyznał, że "zbyt pochopnie", "w takim samym skrócie myślowym" użył określenia "świry". Marszałek zwrócił uwagę, że są osoby, które  „uporczywie, wbrew wszelkim zakazom, wbrew logice usiłują dostać się na teren parlamentu”. Jak dodał, od zawsze apelował i apelować będzie, aby debata publiczna w Polsce odbywała się na niższym poziomie emocji. Przyznał, ze w Gdyni sam dał się ponieść tym emocjom. 

"I wszystkich tych, którzy niesłusznie poczuli się dotknięci tym skrótem myślowym, przepraszam"-podkreślił parlamentarzysta. 

yenn/PAP, Fronda.pl