„Jesteśmy gotowi do rozmów, jeżeli wojsko ukraińskie złoży broń. Nikt na nich nie chce napadać” – mówił na konferencji prasowej kilkadziesiąt godzin po rosyjskiej napaści zbrojnej na Ukrainę minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.

Szef rosyjskiej dyplomacji próbował w groteskowy sposób tłumaczyć powody rosyjskiej morderczej inwazji zbrojnej na Ukrainę, m.in. tym, że Ukraińcy nie pozwalają na kształcenie i rozmawianie w języku rosyjskim.

Ławrow powiedział też, że decyzja o rozpoczęciu operacji mającej na celu „demilitaryzację i denazyfikację” Ukrainy została podjęta po to, by „uwolnieni od tego ucisku Ukraińcy swobodnie mogli decydować o własnej przyszłości”.

Jednym słowem w myśl propagandy Putina i Ławrowa Rosja wkracza na Ukrainę, mordując setki osób, w charakterze rzekomych „wyzwolicieli” ukraińskiego narodu. Stwierdził też, że ukraiński prezydent – Zełenski, „przegapił okazję do negocjacji w sprawie bezpieczeństwa”.

Wieloletni szef rosyjskiego resortu spraw zagranicznych postanowił też pouczać o demokracji obecnych na konferencji dziennikarzy zachodnich. „Na Zachodzie wszystko odbierają przez pryzmat swoich interesów. Kiedy was biją zaczynacie hałasować, ale kiedy prawa Rosjan na Ukrainie nie są przestrzegane to mówicie o reżimie” – mówił Ławrow, a potem jednego z angielskich dziennikarzy zapytał, co Wielka Brytania zrobiłaby gdyby w Irlandii zabroniono angielskiego.

 

ren/twitter