Sprawa zabójstwa w Berlinie gruzińskiego Czeczena może poważnie zaszkodzić relacjom niemiecko-rosyjskim. Wszystko wskazuje na to, że zamach zleciły rosyjskie władze. Moskwa odmawia współpracy w śledztwie, więc Berlin zareagował wydaleniem dwóch dyplomatów rosyjskich. Rosjanie odpowiedzieli tym samym. Z drugiej jednak strony oba kraje mocno zbliżyły w ostatnim czasie sankcje USA uderzające w Nord Stream 2. Kręgi biznesowe w Niemczech opowiadają się za ścisłą współpracą z Rosją – niedawno ich przedstawicieli przyjął w Soczi Władimir Putin. Z kolei wielu polityków wskazuje na zagrożenie ze strony rosyjskich służb dla niemieckiego bezpieczeństwa, czego drastycznym potwierdzeniem jest sprawa zabójstwa Zelimchana Changoszwilego.

– Jest to głęboko zakorzeniona paranoja – tak Siergiej Ławrow skomentował stanowisko rządu w Berlinie, który uważa, że NATO powinno pozostać w niezmienionym kształcie, aby chronić Niemcy. Szef MSZ Rosji 23 grudnia w programie rosyjskiej telewizji państwowej powiedział, że jest zaskoczony wypowiedziami kanclerz Angeli Merkel i szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa. Rosja najwyraźniej liczyła na to, że Niemcy nie będą broniły tak zdecydowanie NATO w debacie wywołanej słowami Emmanuela Macrona o „śmierci mózgowej” NATO. Drugie rozczarowanie, to brak zmian w stanowisku Berlina odnośnie sankcji nałożonych na Rosję po 2014 r. UE znów je przedłużyła przy zdecydowanym poparciu Niemiec. Krytyka ze strony Ławrowa padła publicznie z innego powodu. Chodzi o wydalenie przez Berlin dwójki rosyjskich dyplomatów w związku ze śledztwem ws. zabójstwa w sierpniu 2019 r. w stolicy Niemiec emigranta z Gruzji, weterana wojen czeczeńskich Zelimchana Changoszwilego. Ujęto zabójcę – to Rosjanin. Wszystko wskazuje na to, że działał na zlecenie rosyjskich służb lub Ramzana Kadyrowa. Niemcy początkowo zachowywały się w tej sprawie bardzo wstrzemięźliwie, ale Moskwa widocznie uznała to za oznakę słabości i demonstracyjnie odmówiła współpracy w śledztwie. Zdecydowana reakcja Berlina mogła być zaskoczeniem dla Rosjan. Moskwa w odpowiedzi również wydaliła dwóch niemieckich dyplomatów, ale jednocześnie zapewnia, że chce jak najlepszych relacji z Niemcami (rzecznik Kremla pospieszył z deklaracjami, że ta sprawa nie powinna zaszkodzić stosunkom dwustronnym). O śledztwie ws. Changoszwilego Putin i Merkel rozmawiali w Paryżu 9 grudnia. Rosyjski prezydent zapewnił, że jego rząd nie ma nic wspólnego z zamachem. Jednocześnie mocno zaatakował zabitego Czeczena. Wywołało to oburzenie wśród polityków w Berlinie. Na dodatek Putin skłamał, mówiąc, że Rosja występowała w przeszłości do Niemiec o ekstradycję Changoszwilego. Berlin szybko to zdementował. Wśród niemieckich polityków nie brakuje głosów, że potwierdzenie, iż za zamachem stoi państwo rosyjskie, oznaczać będzie powrót do epoki zimnej wojny w relacjach z Moskwą. – Działania kontrwywiadu i wywiadu zagranicznego wobec Rosji musiałyby zostać znacznie rozszerzone. Oznacza to wykorzystanie większej ilości technologii i personelu, ale też zastosowanie wszystkich środków w sposób ofensywny – ostrzegł Armin Schuster, poseł CDU zajmujący się w Bundestagu kwestiami bezpieczeństwa wewnętrznego.

Wyraźnie widać, że dla większości polityków niemieckich sprawa Changoszwilego to przykra niespodzianka. W Berlinie martwią się, że to popsuje układające się ostatnio coraz lepiej relacje z Rosją. Choćby w sprawie Nord Stream 2 Niemcy obecnie występują de facto jednym frontem z Moskwą przeciwko USA. Tradycyjnie silny jest lobbing na rzecz zacieśniania biznesowej współpracy z Rosjanami – na początku grudnia, już dwa dni po ogłoszeniu przez rząd niemiecki decyzji o wyrzuceniu dyplomatów rosyjskich – w Soczi doszło do spotkania Putina z liczną delegacją niemieckich biznesmenów.

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.
[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]