Występując w Sejmie z suspendowanym księdzem Rafałem C., posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus ujawniła wczoraj „aferę” z udziałem ordynariusza opolskiego, bpa Andrzeja Czai. Hierarcha odniósł się do zarzutów na zorganizowanej wczoraj wieczorem konferencji prasowej. Stwierdził, że przekazane na temat kurii opolskiej informacje są „jednym wielkim kłamstwem”. Wyraził nadzieję, że sprawa zostanie wyjaśniona przez prokuraturę i sąd.

Posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus zorganizowała wczoraj w Sejmie konferencję prasową, na której przedstawiła suspendowanego księdza Rafała C. Parlamentarzystka przekonywała, że biskup opolski Andrzej Czaja składał duchownemu niestosowne propozycje i domagał się „nocnych spotkań” w zamian za zgodę na jego wyjazd do Włoch. Kiedy ten nie wykonał polecenia, opolska kuria miała grozić księdzu i jego znajomym. Miało dojść nawet do pobicia, jak wynika ze słów suspendowanego księdza, na zlecenie kurii.

Do tych zarzutów odniósł się bp Andrzej Czaja na zorganizowanej wieczorem konferencji prasowej. Podkreślił, że w związku z działalnością ks. Rafała C. toczą się postępowania prokuratorskie i sądowe, dlatego ufa, że sprawę wyjaśni wymiar sprawiedliwości. Wobec publicznych oskarżeń zdecydował się jednak również na przedstawienie sprawy opinii publicznej.

Bp Czaja stwierdził, że paradoksalnie ma nadzieję, iż konferencja prasowa zorganizowana przez posłankę Scheuring-Wielgus okaże się dla niego pożyteczna i przyspieszy rozwiązanie sprawy. Trwa ona już od trzech lat. W tym czasie ks. Rafał razem z panem Rafałem prowadzą kampanię mającą oczernić opolską kurię, preparując dokumenty i nagrania. Motywem duchownego jest najprawdopodobniej próba zemsty.

Jak wyjaśnia hierarcha, ks. Rafał C. został proboszczem w Chałupkach w 2008 roku. Do 2014 roku pełnił swoją funkcję bez zarzutu. W 2014 roku w parafii pojawił się jednak pan Rafał. Proboszcz przedstawiał go jako cudownie uzdrowionego przez Boga i niejako swojego kierownika duchowego. Prosił również o ustanowienie go nadzwyczajnym szafarzem komunii świętej. Wówczas w parafii zaczęły dziać się wręcz absurdalne rzeczy, a coraz bardziej zaniepokojeni parafianie interweniowali w kurii. Do parafii proboszcz sprowadzał różne „relikwie”, w tym m.in. kamień, który miał zostać odłupany z Grobu Pańskiego. Instalacji tej relikwii miało towarzyszyć specjalne błogosławieństwo papieża Franciszka dla parafian. Ks. Rafał C., odpowiadając na zarzuty parafian, wysłał do kurii informacje, jak mówi bp Czaja, najpewniej spreparowane, mające dowodzić, że grożą oni kapłanowi. Proboszcz został przez parafian oskarżony również o zawłaszczenie dóbr parafialnych. Wówczas poprosił o zgodę na wyjazd do parafii we Włoszech.

- „Ks. Rafał chciał pojechać do Włoch, prosił o szybką zgodę. W opinii napisałem o tym, że do 2014 r. wszystko bez zarzutów, ale od tej pory pojawiły się problemy i znaki zapytania, nie potrafimy wyjaśnić pewnych rzeczy”

- wyjaśnia biskup.

Ostatecznie ordynariusz włoskiej diecezji nie zgodził się przyjąć ks. Rafała C. Ten został więc dekretem biskupa opolskiego przeniesiony do innej parafii, jednak nie podporządkował się tej decyzji. W konsekwencji został suspendowany i skierowany do domu księży emerytów.

Kiedy duchowny popadł w kary kościelne rozpoczął nagonkę na bpa Czaję. Wysyłał informacje na jego temat nie tylko do urzędów kościelnych, ale również do polityków i mediów. Informacje dotarły m.in. do wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który o ustosunkowanie się do nich prosił przewodniczącego KEP.

Obecnie w sądzie w Raciborzu toczy się postępowanie przeciwko ks. Rafałowi C. dot. przywłaszczenia mienia kościelnego. W Opolu natomiast prokuratura prowadzi postępowanie dot. stalkingu i kradzieży tożsamości.

- „Mam nadzieję, że wypowiedzą się na ten temat i policja i prokuratura. Mam też nadzieję, że nie uda się nabrać nikogo, zwłaszcza moich znajomych, moich diecezjan. Do nich wszystkich zwracam się z prośbą o modlitwę. W szczególności zwracam się do moich diecezjan, zwłaszcza młodych, by nie zwątpili w swojego biskupa, bo nic złego nie uczynił”

- podkreślił bp Czaja.

Zapowiedział również, że jeśli posłanka Scheuring-Wielgus publicznie go nie przeprosi, będzie zmuszony wytoczyć jej proces.

kak/ekai.pl, polsatnews.pl