Czego nowego dowiemy się z filmu „Towarzysz generał idzie na wojnę”.

 

- Trudno jest mi w kilku zdaniach streścić ten film. Pana Czuchnowskiego z Gazety Wyborczej zabolało to, że przypomnieliśmy jak zachował się Bronisław Geremek. Kogoś innego może zabolą jeszcze inne rzeczy. Co do formy i metody - jest to sequel „Towarzysza generała”. Nie wymyślamy z Robertem Kaczmarkiem prochu tylko pytamy najwybitniejszych specjalistów, historyków i gromadzimy opublikowane przez nich dokumenty na temat wprowadzenia stanu wojennego. Prawda jest znana z historiografii ale nie spopularyzowana, bo ignorowana przez media i polityków. Najgorsze, że jest ignorowana również przez historyków, zwłaszcza tych postpeerelowskich. Oni nie biorą na warsztat swoich badań dokumentów, które są dziś dostępne na kliknięcie myszką. Są to przede wszystkim niegdyś tajne dokumenty zebrane przez Władimira Bukowskiego, zawierające protokoły sowieckiego Biura Politycznego.

 

Czy kontaktował się pan przy produkcji tego filmu z gen. Jaruzelskim?

 

- Kontaktowałem się i nawet nagrałem z nim wywiad 18 lat temu. Było to przy okazji realizacji filmu TVP dla Czechów pt. „Droga do skrzyżowania” o inwazji na Czechosłowację. Od tamtej pory już nie rozmawialiśmy. Przy produkcji tego filmu uznaliśmy z Robertem Kaczmarkiem, że nie chcemy słuchać już kłamliwej wersji biografii tego człowieka, który dziś ma dostęp do mediów na swoje skinienie, co szczególnie w ostatnim czasie jest bardzo widoczne. Film ma swój ograniczony czas i chcieliśmy go przeznaczyć na wypowiedzi ważnych dla nas osób.

 

Czy ten film będzie pana zdaniem tak głośny jak „Towarzysz generał”?

 

- To zależy również od pana. Myślę, że widzowie go docenią. Jest już do kupienia na płycie DVD wydany przez Dom Wydawniczy "Rafael".

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski