Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy Pani zdaniem jest możliwe pogodzenie dobra nauczycieli i dobra uczniów, ponieważ po dniu dzisiejszym można dojść do wniosku, że albo dbamy  bardziej o interes nauczycieli, albo uczniów?
Teresa Wargocka, była wiceminister edukacji, poseł PiS: Myślę, że strajk nauczycieli jest wydarzeniem, które burzy tą jedność, która powinna charakteryzować system oświaty w każdej szkole, gdzie działania nauczycieli, rodziców i uczniów są wspólne, dążą do jednego celu – do wychowania dobrej i mądrej młodzieży. Wszyscy wiemy, że związek Nauczycielstwa Polskiego przygotowywał ten strajk z powodów politycznych. Ponieważ postulaty strajkowe, nie mogą być skierowane do rządu, tylko do dyrektorów szkół, mamy zatem do czynienia z podwójnie zafałszowaną sytuacją.

To znaczy?

Generalnie, nauczyciele stając po stronie strajku popierali postulaty podwyżek i gwarancji zatrudnienia, natomiast faktycznie dali się wpisać w protest polityczny przeciwko reformie. Jest to bardzo smutny dzień dla oświaty. Mnie jako posła, jako byłego dyrektora szkoły najbardziej martwią te informacje, które płyną z mediów.

To znaczy?

Słyszymy o sytuacjach, że to właśnie dyrektorzy szkół wywierali presję na nauczycieli by przystępowali do strajku – w państwie prawa, w którym mamy demokratycznie wybrany rząd, jest to nie dopuszczalne. Rząd przeprowadza reformy, za które ponosi w pełni odpowiedzialność dlatego nie może być tak, aby pracownicy oświaty, dyrektorzy namawiali do bojkotu i wywierali presję na podwładnych. Myślę, że w wielu szkołach była dzisiaj bardzo zła atmosfera.

Z pewnością nie robią tego wszyscy dyrektorzy, tak samo jak nie wszyscy nauczyciele strajkują. Ma Pani wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi, młodzieżą. Czy sytuacja, która dzisiaj zaszła nie jest gorsząca?

Każdy nauczyciel, który dzisiaj odmówił przeprowadzenia zajęć ze swoimi uczniami, powinien odpowiedzieć sobie napytanie o skutki wychowawcze. Jak skutecznie będzie przekazywał wiedzę i stawiał wymagania uczniom realizując od 1 września „tą złą reformę”. A może da swoim uczniom prawo do strajku? Podobnież do strajku przystąpiło 37% szkół, tyle że w wielu szkołach jest to protest 10-20% kadry pedagogicznej. Strajkuje więc zdecydowana mniejszość. Są i będą nauczyciele, którzy mimo strajków swoich kolegów, będą patrzeć i zwracać uwagę przede wszystkim na dobro ucznia. Jako wiceminister uczestniczyłam w debatach przed opracowaniem założeń reformy,  miałam spotkania  z rzeszą nauczycieli, którzy domagali się zmian. Dla mnie – wtedy jako wiceministra – szedł bardzo wyraźny sygnał.

Jaki konkretnie?

Taki, że w Polsce mamy wielką liczbę nauczycieli, którzy pracują z powołaniem, nauczycieli, którzy przede wszystkim myślą jak dobrze wychować i wykształcić młodzież. Są oni nadzieją na przyszłość edukacji, są też nadzieją, że dobre zmiany, które są wprowadzane w podstawach programowych, w podejściu do systemu wychowawczego szkoły, zostaną zrealizowane profesjonalnie.

Jeżeli nie ZNP, i nie inne podobne związki nauczycielskie to co? Jaki głos dobrych nauczycieli ma być dostrzeżony? Pytam, gdyż zdaje sobie sprawę, że wielu nauczycieli zapisuje się do ZNP tylko dlatego, aby mieć poczucie wpływu na edukację, nie koniecznie musi być to oczywiście wpływ dobry…

Żyjemy w świecie globalnego przekazu medialnego, to on dominuje. Nasza świadomość odbiera to tak, że to co widzimy w mediach jest rzeczywistością realną itp. Nie przeceniałabym dzisiejszego strajku nauczycieli – mam nadzieję, że jest to jednodniowy incydent i że nauczyciele, którzy chcą w sposób odpowiedzialny wykonywać swój zawód z misją i z powołaniem zrobią w swoich placówkach wiele dobrego. Konkludując mam nadzieję, że obronią oni etos nauczyciela.

Bardzo dziękuję za rozmowę.