W maju tego roku pisarka założyła ze swoich prywatnych pieniędzy J.K. Rowling Women’s Fund, organizację, która „oferuje wsparcie finansowe dla osób indywidualnych i organizacji walczących o zachowanie praw kobiet opartych na płci w miejscu pracy, w życiu publicznym i w chronionych przestrzeniach dla pań” – jak czytamy w oświadczeniu fundacji. Na stronie fundacji można też dowiedzieć się, że celem jej działania jest m.in. „finansowanie prawnej reprezentacji dla kobiet i organizacji, które (...) są zmuszane do stosowania się do niedorzecznych polityk inkluzywnych dotyczących miejsc i usług dla jednej płci albo klubów i wydarzeń tylko dla kobiet”.
Tymczasem księgarnia BookSmith zamieściła informację dla miłośników twórczości J.K. Rowling, którzy chcieliby znaleźć jej książki na półkach, że ich nie będzie sprzedawać w związku z założeniem przez pisarkę organizacji, która jest „poświęcona usuwaniu praw transpłciowych w miejscu pracy, w życiu publicznym i w chronionych przestrzeniach dla pań”. Jak czytamy dalej: „Nie wiem dokładnie, z czym będzie się wiązać jej nowa fundacja kobieca, ale wiemy, że nie będziemy tego częścią”. Księgarnia, zaliczając się w swoim oświadczeniu do „grupy księgarzy queer”, sugeruje kupowanie używanych egzemplarzy utworów o Harrym Potterze.
Jak skomentował to Daniel J. Flynn na łamach „The American Spectator”: „Innymi słowy skrajna nietolerancja Booksmith nie wynika z czegoś w serii o Harrym Potterze, która nie podejmuje tematu transpłciowości, ale ze sprawy, którą wspiera autorka. Ponieważ pisarka zainicjowała organizację kobiecą poświęconą zachowaniu praw biologicznych kobiet, księgarnia zdecydowała się usunąć najlepiej się sprzedające książki naszej epoki (600 milionów egzemplarzy, a liczba ta wciąż rośnie) ze swoich półek”.
Jak zauważył John Nolte z portalu „Breitbart”, „obłąkany ruch transpłciowy polega na tym, by pozwolić biologicznym mężczyznom ukraść żeńskie osiągnięcia sportowe, a następnie wpuścić mężczyzn do miejsc, które powinny wpuszczać tylko kobiety, takich jak łazienki, przebieralnie, więzienia żeńskie i schroniska dla kobiet”. Publicysta zwrócił przy okazji uwagę m.in. na to, że mężczyźni, którzy mają słabe osiągnięcia sportowe, udają kobiety, by zdobyć medale, których nie byliby w stanie zdobyć konkurując z mężczyznami. „To oburzające i całkowite naruszenie legalnych i moralnych praw kobiet” – stwierdza.
Podkreślając nienawiść „księgarzy queer” do kobiet, Nolte wskazuje na ironię, jaką jest fakt, że usuwając książki J.K. Rowling, jednocześnie postępują wbrew kampanii, którą przyjęli i sami promują, a mianowicie, by nie zakazywać książek. „To jeszcze jeden dowód, że lewacy nie wierzą w nic, oprócz swojej własnej faszystowskiej sprawy”. A ilustrując swój tekst wpisem Booksmith na platformie X z grudnia o kampanii „Books Not Bans”, pisze z przekąsem: „W grudniu zakazywanie książek, jest najgorszą z rzeczy. Dzisiaj – w przewrotnej inicjatywie, by pozwolić na wstęp mężczyzn do łazienek dla kobiet – nie tak bardzo”.
Z kolei Flynn zwraca uwagę na to, że liberałowie i lewacy rzekomo walczą o wolność słowa, a w rzeczywistości ją tłumią. Nawiązując do słynnej dystopijnej powieści Raya Bradbury’ego o paleniu książek Fahrenheit 451, publicysta zauważa, że przeszli oni drogę odwrotną od głównego bohatera, a mianowicie: „od konserwatora książek do strażaka cenzora. Z trudem można by szanować palącego książki, szanować palacza książek z dożywotnim członkostwem w ACLU [American Civil Liberties Union] – niemożliwe. Mówcie, co chcecie o Josephie Goebbelsie, ale ten człowiek nigdy nie podawał się za obrońcę swobód obywatelskich” – konkluduje sarkastycznie Flynn.