Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Jeden z dzienników przedstawił dokumenty, z których wynika, że na konto firmy prowadzonej przez Mateusza Kijowskiego trafiło minimum 90 tysięcy złotych.

Cezary Gmyz, TVP: Pobieranie pieniędzy z działalności KOD-u nie jest prawnie zabronione i to nie stanowi w tej sytuacji żadnego problemu. Problemem jest natomiast ogromny krach wizerunkowy samego Mateusza Kijowskiego. Niecały miesiąc temu na spotkaniu z sympatykami Komitetu Obrony Demokracji lider mówił bowiem, że nie pobiera żadnych pieniędzy z tej organizacji. Tymczasem okazuje się, że prowadzona przez niego firma (czyli de facto on sam, jak zawsze w przypadku działalności gospodarczej) pobrała prawie 100 tysięcy złotych pochodzących ze zbiórek publicznych. Podkreślę więc jeszcze raz, że to, co zrobił Mateusz Kijowski nie jest nadużyciem z punktu widzenia prawa karnego. Jest natomiast katastrofą wizerunkową, ponieważ lider KOD został złapany na ordynarnym kłamstwie. Można było tę sprawę zostawić legalnie. Prawo o stowarzyszeniach na to pozwala, wszystkie dane muszą być jednak przejrzyste. Kijowski natomiast jest zarówno „twórcą”, jak i „tworzywem”- stoi na czele Komitetu Obrony Demokracji i jednocześnie, jako szef tej organizacji sam sobie zleca usługi, a potem sam sobie- jako KOD-owi wystawia faktury. Nie jest to nielegalne, jednak budzi pewnego rodzaju obiekcje, ponieważ sprawa była utrzymywana w tajemnicy, zaś sam Kijowski na spotkaniu z sympatykami twierdził, że z działalności kierowanej przez niego organizacji nie pobiera żadnych pieniędzy i utrzymuje się „ze wsparcia rodziny”.

Lider Komitetu Obrony Demokracji napisał w oświadczeniu, że jest to atak, prowokacja wymierzona nie tylko w niego samego, co również w cały KOD. Podobne słowa wypowiedział w czasie dzisiejszej konferencji prasowej

Występuje więc nie tylko jako osoba, która płaci sama sobie, ale jako osoba, która sama organizuje przeciwko sobie prowokacje. Jest to dość dziwaczne, ponieważ przecież nie kto inny zlecał usługi i nie kto inny przyjmował pieniądze, a sam Mateusz Kijowski. Jak więc rozumiem, lider KOD padł ofiarą własnej prowokacji...

Również Ryszard Petru w ostatnim czasie zaliczył sporą „wpadkę” wizerunkową. Czy w tej sytuacji jedynym poważnym liderem „Opozycji Totalnej” okazuje się Grzegorz Schetyna?

Nie jestem przekonany, że Grzegorz Schetyna może coś na tej sytuacji zyskać... Dopóki był „człowiekiem cienia” trzymającym się drugiego szeregu, dopóty wyglądał na potężną postać polskiej polityki. Gdy jednak oficjalnie objął szefostwo w Platformie Obywatelskiej, okazał się jednym z największych zawodów polskiej polityki. Grzegorz Schetyna za którym ciągnęła się sława „twardego gracza”, zaprezentował się jako dość mierny, jeżeli nie po prostu słaby szef PO. Zastanawiam się, czy cała ta historia nie jest związana z wielce prawdopodobnym powrotem do Polski Donalda Tuska, który być może będzie chciał wystąpić w roli „Męża Opatrznościowego” całej polskiej opozycji. Pytanie czy mu się to uda. Jednak autokompromitacje- w tak krótkim czasie- Ryszarda Petru i Mateusza Kijowskiego mogą oznaczać dla opozycji konieczność poszukiwania nowego lidera. Być może okaże się nim powracający z Brukseli na białym rumaku Donald Tusk.

Portal Niezależna.pl informował jakiś czas temu, że działacze czy koordynatorzy KOD nie od dziś mają pewne wątpliwości co do wydatkowania pieniędzy pochodzących ze zbiórek publicznych, do tekstów na ten temat załączano np. screeny z Facebooka. Czy tego rodzaju problemy mogą zniszczyć Komitet od wewnątrz?

Jeżeli przyjrzymy się profilom liderów czy działaczy Komitetu Obrony Demokracji na portalach społecznościowych, zwłaszcza na Facebooku, to możemy zauważyć potężny konflikt wewnątrz organizacji. Nasuwa się pytanie, czy w sytuacji, która staje się obciążeniem dla całego KOD, nie trwają poszukiwania nowego przywódcy, który, o ile dobrze pamiętam, ma zostać wyłoniony w marcu, podczas wyborów wewnątrz KOD. Ta organizacja zresztą już od dawna jest podzielona. Pamiętamy chociażby głodowy protest niejakiego Andrzeja Miszka, zakończony w sposób groteskowy czy ostatni- postrzegany jako protest KOD-u, który okazał się protestem zomowców... A coraz częstsze pytania kodowców o to, co dzieje się z pieniędzmi ze zbiórek publicznych, znalazły swoją odpowiedź- pieniądze te zasilają prywatną działalność Mateusza Kijowskiego, czyli de facto jego samego...

Bardzo dziękuję za rozmowę.