Brytyjska stacja BBC wyemitowała reportaż, w którym sugeruje, że Polska „putinizuje się”. „Producentką tego materiału jest pani Maya Rostowska, córka byłego wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego” - ujawnił Bartosz Brzyski z Klubu Jagiellońskiego.

„Sposób przedstawienia wydarzeń w Polsce nie ukazywał złożoności sporu, w dodatku sytuował go na linii rząd – obywatele, przez co został stworzony klimat niemal przedrewolucyjny, niczym z państwa zdestabilizowanego. Kto nie wierzy – niech sam obejrzy” - pisze Brzyski na Facebooku. Materiał jest dostępny na stronie BBC.

„Jednak nie to okazuje się najciekawsze, a fakt, że pracownicą BBC Newsnight i producentką tego materiału jest pani Maya Rostowska, córka byłego wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego – dodaje członek Klubu Jagiellońskiego. - Jest to kolejny dowód na to, że konflikt wewnętrzny za sprawą mediów jest prowadzony poprzez jego umiędzynarodowienie”.

Maya Rostowska stała się znana, gdy w 2010 r. jako 23-latka została zatrudniona w biurze szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Gdy media ujawniły sprawę, MSZ tłumaczył, że Rostowska zna angielski.

„W wieku 25 lat, Maya została analitykiem w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, co szeroko opisywał tygodnik DoRzeczy, ponieważ wątpliwości budziło jej doświadczenie oraz tryb, w którym została przyjęta na stanowisko konsultanta-eksperta w Biurze Badań i Analiz PISM” - dodaje Brzyski. Jego zdaniem powiązania rodzinne autorki reportażu miały wpływ na jego wymowę.
„Nie miałbym nawet żadnych pretensji, gdyby reportaż był zrealizowany w sposób chociaż względnie obiektywny. Ale nie jest – podkreśla Bartosz Brzyski. - To sprawia, że zaczynam wątpić w dobre intencje pani producent, która jest spowinowacona z opozycyjnym do obecnego rządu politykiem, oraz która pracowała w gabinecie politycznym innego ministra, szczególnie silnie skonfliktowanego z obozem rządowym. (…) Maya Rostowska może mieć poglądy polityczne, ale dla dobra materiału nie powinna przy nim pracować, o ile nie jest zdolna do zdystansowania się wobec nich. Po drugie, to kolejny przypadek, kiedy Polak przykłada rękę do materiału, który psuje nasz wizerunek i szkaluje nasze państwo za granicą. A takie działania uważam za rzecz haniebną”.

 

KJ/facebook.com