Zaczęło się od wpisu ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która zasugerowała, że jeśli Niemcy w ramach NATO nie chcą utrzymania odpowiedniego poziomu broni jądrowej, to może warto o tym porozmawiać z Polską i Polska będzie zainteresowana arsenałem nuklearnym.

Obecnie w „Tygodniku TVP” możemy przeczytać:

- Nasz kraj jest na celowniku rosyjskich rakiet. Dlatego potrzebne jest odstraszanie nuklearne NATO. Broń atomowa jest zabójczo groźna, ale jeśli jest pod właściwą kontrolą, stanowi najlepszą gwarancję pokoju.

Oraz:

- Temat ten pojawiał się jeszcze potem okazjonalnie, ostatnio w lutym 2019 roku, gdy w rozmowie z „Der Spiegel” minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz nie wykluczył dyslokacji na terytorium Polski pocisków nuklearnych NATO. Minister zastrzegł wprawdzie, że rząd polski wcale sobie takiego scenariusza „nie życzy”, ale – jak dodał – „wszystko zależy od tego, jak Rosja zachowa się w przyszłości i czy będzie kontynuować swoją agresywną politykę zbrojeń”.

Dalej Konrad Kołodziejski w swoim artykule wyjaśnia:

- Trzeba sobie uświadomić, że krótkotrwała burza rozpętana wokół rzekomego pomysłu przeniesienia amerykańskiej broni jądrowej do Polski, wcale naszego kraju tak bardzo nie dotyczy. Chodzi bowiem głównie o relacje niemiecko-amerykańskie, w tym także gospodarcze. Niemcy – podobnie jak Włochy, Turcja, Belgia i Holandia – należą do wspomnianego już programu Nuclear Sharing. Zakłada on, że w przypadku konfliktu zbrojnego, część rozmieszczonych na terytorium tych państw amerykańskich bomb termojądrowych zostanie przekazana pod ich komendę.

Jak dalej wskazuje autor Niemcy są zaniepokojone faktem, że część arsenału amerykańskiej broni jądrowej może trafić do Polski. Rosja z kolei jest z tego powodu wręcz wściekła.

 

mp/tygodnik tvp