Adam Hofman tłumaczy się z kampanii PiS przed referendum. - Litera "W" w sytuacji, na etapie, kiedy wszyscy chcieli udawać, że referendum nie ma, bo o nim nic nie mówiono, była niezbędna -  powiedział. Hofman powiedział, że podobnie jak Prezes PiS Jarosłąw Kaczyński, on również przygląda się i analizuje kampanię przedreferendalną: - Jestem ciekawy co można było zrobić lepiej, jak bardziej zmobilizować chociażby drugą stronę Wisły: Pragę i duże osiedla.

- Ja się nie cieszę, nie skaczę pod sufit, bo chodziło o to, aby referendum było ważne. Ale to pokazuje, że gdyby reszta, np. lewica zrobiła swoje, inne podmioty zmobilizowałyby te 5-6 proc., to wynik byłby ważny -  dodaje pocieszająco Hofman.

Spin doktor PiS zapytany wprost przez TVN 24, czy poda się teraz do dymisji, zaprzecza. - Dlaczego pan uważa, że po trzech zwycięstwach i jednej porażce trzeba należy to zrobić - mówi.

Fakt jest taki, że to upolitycznienie przez PiS kampanii na rzecz odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, stało się jedną z głównych przyczyn przegranej. Jeśliby PiS zachował dystans w swojej kampanii, to prawdopodobnie uzyskano by owe 29 proc. frekwencji.

sm/TVN24