- Z artykułu można się dowiedzieć, że „mniejsze partie przewidują rozpad Koalicji Obywatelskiej i szukają sojuszników na wypadek wcześniejszych wyborów. Otoczenie Hołowni jest już po wstępnych rozmowach z PSL i flirtuje z Porozumieniem”. Rozmowom tym sprzyjają wysokie notowania partii Hołowni w sondażach, dzięki którym jest on już traktowany jest jako stały i liczący się podmiot na scenie politycznej.

 

Jednym z istotnych problemów polskiej polityki jest to, że nie jest ona areną rywalizacji idei, tylko areną gierek personalnych – to, że politycy nie spierają się o to, czy podatki mają być niskie, czy wysokie, tylko o to, kto jest bardziej cool czy Zdziś, czy Ziutek. Kliki towarzyskie występujące pod nazwą partii politycznej nie mają żadnego cywilizowanego oblicza ideowego (a tylko chcą się nachapać). Kiedy są w opozycji, postulują pewne rozwiązania, a kiedy przejmują władze, te same rozwiązania odrzucają.

Polska polityka nie terenem dobrym do badań dla politologa, tylko doskonałym polem obserwacji dla psychologa społecznego. Ten prymitywny charakter polskiej polityki (w którym kliki towarzyskie zwane partiami, nie dzielą się na socjalistów i wolnorynkowców, tylko na kumpli Ziutka i na kumpli Zdziśka), choć jest szkodliwy dla Polski i Polaków to sprzyja politykom — alianse towarzyskie jest bowiem o wiele łatwiej zmieniać nić alianse ideowe. Łatwiej jest bowiem przechodzić od Zdziśka do Ziutka niż z obozu socjalistów do obozu wolnorynkowców.

Przykładem tego mogą być rozmowy, jakie prowadzą o współpracy aktywiści partii Szymona Hołowni z politykami PSL i Porozumienia Gowina – które mogłyby zadziwiać, gdyby polska polityka była areną rywalizacji ideowej, ale nie dziwią, gdy uświadamiamy sobie, że polska polityka to tylko arena rywalizacji towarzyskiej (w której idee nie mają znaczenia). Dodam, że coraz wyższa temperatura sporu na polskiej scenie politycznej (wyrażająca się wulgaryzmami, niszczeniem mienia, atakami na Kościoły) wynika właśnie z tego, że jest to towarzyski (więc emocjonalny) spór, a nie wynikający z racjonalnych różnic pomiędzy różnymi ideami, czyli pomysłami na życie społeczne w Polsce. 

Będące ilustracją patologii, jaką jest polska polityka, kulisy relacji partii Hołowni z PSL i Porozumieniem Gowina opisał Radosław Gruca (dotychczas publicysta "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu", autor antyklerykalnej książki) w opublikowanym na łamach antyPiSowskiego portalu Oko Press artykule „Polityczne flirty Hołowni. Z kim mu po drodze, a kogo skreślił”. Z artykułu można się dowiedzieć, że „mniejsze partie przewidują rozpad Koalicji Obywatelskiej i szukają sojuszników na wypadek wcześniejszych wyborów. Otoczenie Hołowni jest już po wstępnych rozmowach z PSL i flirtuje z Porozumieniem”. Rozmowom tym sprzyjają wysokie notowania partii Hołowni w sondażach, dzięki którym jest on już traktowany jest jako stały i liczący się podmiot na scenie politycznej.

Porozumienie do współpracy z Hołownią ma skłaniać aktywność Solidarnej Polski. Powstanie nowej koalicji ma spowalniać rzekoma pandemia i ekscesy Strajku Kobiet. Na razie w sejmie Hołownię reprezentuje „posłanka Polski 2050 Hanna Gill-Piątek, która do ugrupowania prezentera przeszła nieoczekiwanie z Lewicy”. Podobno koło Hołowni ma zasilić 10 kolejnych posłów z innych ugrupowań (w tym Agnieszka Ścigaj od Kukiza, która jest posłanką z listy PSL).

Nie posiadający wyższego wykształcenia Hołownia zyskał jako pierwsza rzekomo ''inteligencka'' partia duże poparcie na wsi. Lider formacji Szymon Hołownia postrzegany jest wbrew faktom nie tylko jako reprezentant ludzi wykształconych, ale również jako katolicki konserwatysta, co sprawiło, że część elektoratu PO przeszła do Hołowni, co zapewnia temu ugrupowaniu duże poparcie w miastach.

Według ustaleń anyPiSowskiego portalu Oko Press „nie ma żadnych szans na współpracę [Hołowni] z największym ugrupowaniem opozycyjnym, czyli Koalicją Obywatelską. Obie strony patrzą na siebie wilkiem, bo oficjalnie rywalizują o ten sam elektorat. […] Od dłuższego czasu wśród ewentualnych transferów pojedynczych posłów [z KO do Hołowni] wymienia się Klaudię Jachirę, Franka Sterczewskiego i Tomasza Zimocha. Szczególnie ten ostatni miał narzekać na pasywność klubu poselskiego i jego partyjni koledzy spodziewają się, że dołączenie do Hołowni to tylko kwestia czasu. W Sejmie dominuje przekonanie, że Platforma musi się rozpaść, co przebuduje scenę polityczną i stanie się to jeszcze przed końcem kadencji”.

Zdaniem Gruca „po tym, jak z Koalicji Polskiej pozbyto się Pawła Kukiza i jego ludzi, PSL próbuje skupić się na dbaniu o gospodarkę i polskich przedsiębiorców. Takie przeformułowanie przekazu z kolei daje im szansę na alianse zarówno z Polską 2050, jak i Porozumieniem. PSL z jednej strony rozmawia z PiS o współpracy, ale z drugiej musi się zbroić i budować nowe sojusze, żeby dostać się do Sejmu. Samo na to ma marne szanse. Podobnie sytuacja wygląda w Porozumieniu, które – gdyby wybory miały odbyć się wcześniej – miałoby problemy z samodzielnym startem. Wśród tych dwóch partii Hołownia może szukać sojuszników, ale szybciej ma szansę pozyskać pojedynczych posłów”.

W opinii, cytowanych przez antyPiSowski portal, polityków od Hołowni, „to właśnie wśród posłów związanych z wicepremierem Gowinem ludzie Hołowni widzieli ewentualną możliwość przejęcia posła Zjednoczonej Prawicy. W szeregach PiS-u i Solidarnej Polski nie mają czego szukać”. Hołownia chce wzorem Tuska swoją partię budować na prawo od Lewicy. Rozmów z Hołownią miał nie wykluczać „na wewnętrznych spotkaniach partii” i Gowin. Politycy Hołowni, którzy grają na rozbicie PiS i przejęcie zawiedzionych wyborców Zjednoczonej Prawicy obawiają się jednak, że zużyty Gowin może być dla nich obciążeniem. Zdaniem publicysty OKO Press „dla ruchu popularnego prezentera najważniejsze dziś jest nie dać się skleić z obecną sceną polityczną. Czerpanie z różnych ugrupowań pojedynczych polityków daje mu szansę na pozyskanie nie tylko zawiedzionych wyborców, ale także tych, których do zaangażowania w politykę skłoniły nadużycia władzy PiS i bierność opozycji”.

Taktykę Hołowni opisała posłanka Hanna Gill-Piątek stwierdzając „naszą ambicją nie jest wygranie z opozycją i przejęcie tego niespełna pięćdziesięcioprocentowego tortu przeciwników PiS. Tworzymy nową siłę. Jesteśmy nie zużyci i z czystą kartą. Alianse z obecnymi ugrupowaniami mogą dziś tylko nam zaszkodzić. Celujemy w wyborców zawiedzionych PiS, opozycją oraz tych wszystkich, którzy wyszli na ulice z powodów nie tylko związanych z orzeczeniem o aborcji”.

Te wszystkie roszady (a także wszystkie poprzednie) na polskiej scenie politycznej wskazują, że nie chodzi w niej o jakieś idee polityczne, wybór czy Polska ma być socjalistyczna, czy rynkową, ale wyłącznie o to, czy więcej się nachapiemy z Ziutkiem, czy ze Zdzisiem.

 

Jan Bodakowski