W Argentynie trwa walka o nieposzerzanie prawa aborcyjnego. Walka całkowicie obronna. I nie jest to (jeszcze) walka o społeczną działalność pro-life, czy o mówienie o wartości każdego ludzkiego życia – ale o konkretne zmiany prawne. W dzisiejszych czasach to właśnie prawo stanowi hamulec dla aborcyjnych działań.

 

Aktualne regulacje prawne dotyczące aborcji są w Argentynie takie same jak w Polsce – jest ona dopuszczalna w trzech przypadkach – czynu zabronionego, podejrzenia ciężkich i nieodwracalnych uszkodzeń płodu oraz w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia matki. 8 sierpnia argentyński Senat będzie debatował nad zmianami prawnymi, według których zabicie nienarodzonego dziecka bez podania przyczyny będzie możliwe do 14 tygodnia, a w niektórych sytuacjach aż do 9 miesiąca ciąży.

Choć na ulice wychodzą tysiące protestujących ludzi, w sanktuariach trwają modlitwy, a swój sprzeciw głośno deklarują argentyńscy lekarze, już teraz można mówić o pewnej porażce poniesionej w tym kraju. Nie podejmując żadnych działań prowadzących do ograniczenia aborcyjnego prawa, tamtejsze środowiska pro-life oddały dziedzinę prawną bez walki. A to właśnie prawo umożliwi aborterom zabijanie nienarodzonych dzieci w państwowych szpitalach bez żadnych ograniczeń.

W Polsce wciąż trwa walka o zniesienie aborcji, w tej chwili poprzez inicjatywę ustawodawczą „Zatrzymaj Aborcję” – o wykreślenie zapisów prawnych umożliwiających zabijanie nienarodzonych dzieci podejrzanych o chorobę. I jest to ofensywna walka ponad 830 tys. Polaków. Żadna dziedzina, także prawna, polityczna, nie może zostać wyłączona z tej batalii. Stawką jest życie dzieci.

Magdalena Łońska

Fundacja Życie i Rodzina