Deklarujący homoseksualizm brytyjski pisarz i publicysta, Douglas Murray, na łamach wczorajszego wydania „Daily Telegraph” podjął temat trwających sporów w Unii Europejskiej. Brytyjczyk przekonuje, że obecna wojna kulturowa grozi rozerwaniem wspólnoty na dwie części.

Murray zauważa, że Unia Europejska zawsze mierzyła się z trudnymi sporami. W pierwszej dekadzie XXI wieku najważniejszą z dzielących wspólnotę różnic była różnica dotycząca kwestii fiskalnych pomiędzy Północą a Południem. Teraz natomiast, jak stwierdza publicysta, najważniejsze są różnice światopoglądowe pomiędzy Wschodem a Zachodem. Spór ten, podkreśla Brytyjczyk, obecnie skoncentrował się wokół przyjętej na Węgrzech ustawy zakazującej propagowania homoseksualizmu i ideologii gender w szkołach.

Choć Murray stanowczo krytykuje samą ustawę, to za niewłaściwą uważa też odpowiedź Unii Europejskiej.

- „Tak się składa, że niektórzy z nas, w tym wielu gejów, uważają, że walka o równość gejów została poważnie i niepotrzebnie wykolejona w ostatnich latach. W momencie, gdy została wygrana w Europie Zachodniej, przekształciła się w walkę o zaprzeczanie różnicom płciowym i forsowanie ideologii trans. Trudno się dziwić, że konserwatywne społeczeństwo, takie jak Węgry, może sprzeciwić się tej ideologii. Albo że w końcu uchwalą prawa, które zapakują zrozumiały sprzeciw wobec magicznego myślenia o płci razem z koniecznością lekcji edukacji seksualnej dla młodych ludzi lub zwykłą akceptacją, że w życiu istnieją dobre gejowskie wzorce do naśladowania”

- pisze autor.

Przekonuje, że Unia Europejska powinna zająć jedno z dwóch stanowisk. Albo zgodzić się, że to rząd Węgier decyduje o tym, czego uczy się w węgierskich szkołach; albo przynajmniej wysłuchać stanowiska Węgier i zastanowić się, czy to zachodnie poglądy nie stały się zbyt dogmatyczne. Zamiast tego Bruksela zdecydowała się jednak zaatakować Węgry.

- „Po raz kolejny wpisuje się to w brukselską interpretację Europy, zgodnie z którą m.in. Węgrzy i Polacy, uczą się powoli i należy dać im korepetycje z liberalizmu. Ale również wpisuje się to w wyszehradzką wizję UE, zgodnie z którą UE składa się z liberalnych zachodnich Europejczyków, którzy próbują narzucić swój styl życia niechętnemu Wschodowi”

- wskazuje Murray.

- „Politycy UE uwielbiają te chwile. Nie wiedząc, jak rozwiązać ogromne problemy finansowe i społeczne stojące przed kontynentem, oto kwestia, w której biurokraci mogą czuć się naprawdę pewnie”

- podkreśla.

Wywołane przez Brukselę spory z Węgrami i Polską zdaniem publicysty rozpraszają uwagę Unii, która staje przed wyzwaniem poradzenia sobie z kryzysem związanym pandemią COVID-19 i mogą doprowadzić do wywrócenia funduszu naprawczego.

- „Unia Europejska uważa, że nie może pozwolić na różnice polityczne w niektórych kwestiach społecznych. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że jest przy tym co najmniej tak samo dogmatyczna, jak krytykowane przez nią rządy. W ostatnich latach gospodarki północne musiały znaleźć sposób na życie z gospodarkami południowymi. Wyzwaniem obecnej dekady dla UE może być znalezienie przez Europę Zachodnią sposobu na życie ze swoimi wschodnimi sąsiadami”

- podsumowuje.

kak/PAP