Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Zapowiadana reforma w MSZ ma szanse się rozpocząć i wskazywane są nawet dysproporcje - przerost kadrowy w wydziałach zajmujących się obsługą ministerstwa, a komórkami pracującymi nad zagadnieniami politycznymi. Nie napawa optymizmem informacja, zawarta w  liście dyrektora generalnego służby zagranicznej MSZ do pracowników ministerstwa, że "MSZ z coraz większym trudem obsługuje samo siebie", co to oznacza w kontekście planowanych zmian?

Dr Jerzy Targalski: Ministerstwo Spraw Zagranicznych nigdy nie ogarniało samo siebie. Ministerstwo żadnej polityki nie prowadzi, więc oni są zbędni. Należy zwiększyć zatrudnienie w obsłudze ministerstwa a zlikwidować zatrudnienie jeżeli chodzi o wydziały polityczne.

Zlikwidować wydziały polityczne?

Tak, ponieważ nie prowadzą żadnej działalności, więc po co są? Natomiast ,,najważniejsza'' jest jak widać obsługa ministerstwa, ponieważ wszyscy mają rodziny i trzeba te rodziny zatrudnić..

Zmiany kadrowe w służbie zagranicznej, w zw. z nowelizacją ustawy, mogą objąć od stu do stu kilkudziesięciu osób, czy rozpocznie się tym samym zapowiadana reforma kadr ,,zasiedziałych'' z czasów PRL?

Nie, nic takiego nie będzie.

Departament Wschodni w MSZ liczy około 30 osób - czy w porównaniu z liczbą pracowników administracji (ok. 180 osób)  nie jest to zbyt mała obsada?

To przede wszystkim zależy od jakości ludzi, to jest oczywiście - moim zdaniem - za mało, ale decyduje tutaj o wszystkim jakość ludzi, a nie sama liczba zatrudnionych. Proszę zauważyć, że ten dział zajmuje się nie tylko krajami takim jak Ukraina, Białoruś, kraje bałtyckie, Mołdawia. Nie wiem, jak reszta Europy jest podzielona w MSZ, ale Wschód to chyba przede wszystkim Rosja, czyli jest to stanowczo za mało [pracowników - red.], nawet gdyby byli to ludzie najwyższej jakości, a z całą pewnością jest to piękna ,,paleta'' dzieci resortu i poprzedniego systemu.

W internecie jest dostępna lista, licząca 273 osoby zatrudnione w MSZ, które przyznały się do służby lub współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi oraz osoby, które IPN podejrzewa o kłamstwo lustracyjne, czy ludzie z tej listy zwolnią stanowiska w MSZ?

To lista znana od wielu lat. Jest też inna, licząca około 1800 pracowników państwowych, którzy przyznali się do współpracy, a w myśl ustawy - skoro się przyznali, mogą dalej zachować dotychczasowe stanowisko. Częścią tej listy pracowników państwowych, jest własnie lista MSZ z 273 osobami; niektórzy już odeszli na emeryturę, więc obawiam się, że zmiany w MSZ są dlatego, że ludzie związani z resortem właśnie kończą 65 lat, odchodzą na emerytury i jest miejsce dla ich dzieci. Problem polega na tym, że na te miejsca pracy w MSZ powinni być rekrutowani młodzi ludzie na zasadzie otwartego konkursu, nieustawianego, tak jak w Polsce wszystko jest ustawiane. Konkurs może być i nagle okaże się, że wygrywają w nim tylko synowie oficerów.

Kiedy sytuacja zmieni się na tyle, że w tak ważnej instytucji jak MSZ będziemy mieć pełną zmianę kadr na nowe osoby, niezwiązane zupełnie z poprzednim systemem?

Nigdy nie będziemy mieć, bo do tego potrzebna jest wola; wola i możliwość działania. Zobaczymy, jak ten plan zostanie wykonany, natomist trudno w tej chwili zakładać, co będzie. Może rzeczywiście w drodze konkursów młodzi ludzie dostaną tam pracę, aczkolwiek bardzo w to watpię.

Dziękuję za rozmowę