Kamil Durczok zabrał głos po spowodowaniu wypadku na autostradzie pod wpływem alkoholu. Przeprosił.

"Bardzo, bardzo wszystkich przepraszam. Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i mi ufali. To są bardzo trudne dni dla mnie. To co się wydarzyło jest karygodne. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom, które zgromadziła policja i prokuratura" - zapewnił Durczok w rozmowie z dziennikarzami.

Dziennikarz na mocy sądowej decyzji nie trafił do aresztu. Musiał wpłacić 15 tys. zł poręczenia i otrzymał zakaz opuszczania kraju. Sąd zastosował ponadto wobec niego dozór policyjny.

Durczok zgodził się na publikowanie swojego wizerunku.

"Pozostaje mi przeprosić widzów, internautów, czytelników. Najbardziej chciałbym przeprosić moich najbliższych, bo zostali narażeni na cierpienie, na które w najmniejszym stopniu nie zasłużyli. Proszę o publikację mojego wizerunku. Ja się nazywam Kamil Durczok" - stwierdził.

W piątek wczesnym popołudniem Durczok jechał autostradą A1. Na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego wjechał w słup drogowy; słupek przeleciał na drugą stronę jezdni i uderzył w samochód jadący z naprzeciwka. Policja ustaliła, że Durczok był pijany - miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Teraz grozi mu nawet 12 lat więzienia, choć możliwe są też naturalnie dalece niższe wyroki.

Przypominamy, że zgodnie z nauczaniem św. Pawła Apostoła pijaństwo jest grzechem ciężkim i zamyka drogę do Królestwa Bożego.

bsw/wp.pl, fronda.pl