Przed Komisją Weryfikacyjną ds. reprywatyzacji w Warszawie zeznaje dziś Kamil Kobylarz, współpracownik Marka M., jednej z "czołowych" postaci dzikiej reprywatyzacji w stolicy, okrzykniętego "kolekcjonerem kamienic". 

Wezwano również innych współpracowników Marka M., jako pierwszy zeznawał jednak Kobylarz. Jego nazwisko przewijało się w zeznaniach świadków w sprawach dotyczących nieruchomości przy Nabielaka 9 i Dahlberga 5.

Pierwszy świadek wykazuje się nieprawdopodobną butą i arogancją, najwyraźniej też zaraził się "wirusem niepamięci" od osób wzywanych przed komisję śledczą ds. Amber Gold. Na szereg pytań odpowiadał bowiem "nie wiem" lub "nie pamiętam"- takiej właśnie odpowiedzi Kamil Kobylarz udzielił m.in. na pytanie o relacje z Markiem M. 

W pewnym momencie przewodniczący Komisji, wiceminister Patryk Jaki stracił cierpliwość i zawnioskował o ukaranie świadka grzywną w wysokości 10 tys. zł za uchylanie się od odpowiedzi. 

Członek Komisji Weryfikacyjnej, poseł Platformy Obywatelskiej, Robert Kropiwnicki apelował podczas dyskusji nad wnioskiem przewodniczącego o danie świadkowi szansy, przekonując, że Kobylarz jednak "coś odpowiada". W odpowiedzi wiceprzewodniczący komisji, Bartłomiej Opaliński z PSL zwrócił uwagę, że świadek jakby nie do końca rozumie swoją rolę procesową. 

 

"Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek pobierał czynsze od lokatorów na rzecz Marka Mossakowskiego.(…)Nie pamiętam czy mieszkałem przy ul. Dahlberga 5. To było 8 lat temu. Miałem sąsiedzkie relacje z innymi mieszkańcami tej kamienicy. Najprawdopodobniej nie przekazywałem żadnych informacji od Marka Mossakowsiego lokatorom.(…). Nie pamiętam za ile kupiłem lokal przy ul. Nabielaka 9. Nie pamiętam czy Marek Mossakowski płacił mi za cokolwiek"-powtarzał świadek. Co więcej, pytany o gnębienie lokatorów, stwierdził, że... sam był gnębiony.

"Mieszkańcy wielokrotnie skarżyli się, iż osobami, które bezpośrednio dokonywały czynności, które obniżały ich poziom bezpieczeństwa fizycznego i ekonomicznego, byli pan Hubert Massalski i pan Kamil Kobylarz. Będziemy chcieli zadać świadkom pytania, jak wyglądała ich współpraca z Markiem M."-podkreślał przed rozpoczęciem przesłuchania wiceszef Komisji, Sebastian Kaleta. 

Kamil Kobylarz utrzymywał jednak, że to on był gnębiony, że wszyscy mieszkańcy uwzięli się na niego i, będąc w kamienicy razem z Markiem M., nie widział, co robi "kolekcjoner"... 

yenn/PAP, Fronda.pl