Po raz pierwszy sprawę tę poruszono w roku 1949, w czasopiśmie Washington Post, w serii artykułów o „egzorcyzmach w St. Louis”. Następnie napisano dwie ważne powieści: w 1971 „The Exorcist” Williama Petera Blatty i w 1993 „Possessed” Thomasa B. Allena. Z kolei te dzieła literackie stały się kanwą do wielu filmów. Najsłynniejszy z nich „Egzorcysta”, w reż. Williama Friedkina, zdobył dziesięć nominacji do Oscara, otrzymał dwa: za najlepszy scenariusz i najlepszy dźwięk. Ojcowie Rufus Pereira, egzorcysta z Bombaju i Gabriele Amorth, główny egzorcysta Rzymu, wypowiadali się, że mimo, iż zazwyczaj nie lubą filmów o szatanie, uważając je za zmyślone, to ten film jest czymś w rodzaju wyjątku.

 

Chłopiec

Jego imię zapisywano w dokumentacji jako "Roland", a czasem tylko jako "R.", W upublicznianych opisach nazywano go niekiedy innym imieniem „Robbie Manheim”. Wszystko są to pseudonimy. Prawdziwa historia rozpoczęła się w styczniu 1949 i dotyczyła 13-letniego chłopca który mieszkał z rodzicami i babcią w miasteczku Mt. Rainier. Niektóre źródła podają, że jego rodzina faktycznie mieszkała w pobliskim większym mieście Cottage.

 

R. był przeciętnym chłopakiem, lubił gry ruchowe, czytał komiksy i słuchał radia, był przeciętnym uczniem. Rekonstrukcja faktów związanych z jego opętaniem bywa różna u różnych autorów opracowań, przedstawię tutaj wersję ks. Williama Saundersa, wydrukowaną 09 listopada 2000 w „Catholic Herald”: 

 

Zniewolenie

Dziwne zjawiska zaczęły się 10 stycznia 1949. Rodzina usłyszała jakiś dziwne piski, jakby ktoś robił zarysowania na ścianach. Myślano, że może takie dźwięki wydają jakieś szkodniki, ale jednak nie znaleziono dowodów na obecność myszy, czy czegoś podobnego. Ojciec Rolanda wówczas zdemontował całe ściany w domu, aby odkryć gniazdo tych, jak mniemał, niepokojących dziecko szczurów. Niemniej szczurów nie było.

 

Następnie zaczęły się zjawiska określane przez współczesnych nam badaczy paranormalności jako „poltergeist”-„stukający duch”. Brzmiało to chwilowo jakby kroki, lub jakby "kapało z kranu", i wydawało się dobiegać z sypialni babci. Następnie została przewrócona szafa, krzesło samo przemierzyło pokój, waza latała w powietrzu, obraz Chrystusa na ścianie się poruszał. W nocy śpiącego chłopca coś drapało po skórze i miewał on często senne koszmary.

 

Wkrótce po rozpoczęciu cyklu zjawisk zmarła nagle (26 stycznia) ciotka chłopca, która niegdyś używała tabliczki Ouija, aby komunikować się z duchami. Przewidywała swoją śmierć i chciała, aby R. się z nią tak komunikował kiedy trafi do zaświatów. On sam po tych próbach zmienił swoje usposobienie. Stał się nieprzyjemny dla otoczenia, wzburzony i jakby wściekły bez wyraźnego powodu.



W tym miejscu wypowiedź o przyczynach zniewolenia (inicjacja chłopca we wtajemniczenie spirytystyczne przez spodziewającą się śmierci ciotkę) warto uzupełnić o spostrzeżenie pastora Kurta Kocha: „(…) człowiek na łożu śmierci udziela swych magicznych zdolności najstarszemu synowi lub córce, aby zapewnić sobie spokojną śmierć. Często zdarzają się drastyczne sceny, kiedy dzieci nie życzą sobie, aby zdolności były im przekazywane. Osoba taka może krzyczeć przez całe tygodnie na łożu śmierci, aby przyszedł ktoś, kto mógłby ją uwolnić przejmując magiczne moce. Czasami jakiś daleki krewny lub osoba obca zgadza się na zaakceptowanie takiej spuścizny. Przyczyna tego może być w każdym wypadku inna. Może być to współczucie, ciekawość, lub żądza mocy. Śmierć niektórych magików może się przeciągać do kilku tygodni, aż sprawa „następcy” zostanie załatwiona. Jest to następstwo nie apostolskie, lecz diabelskie” Pomiędzy wiarą a okultyzmem, tłum. J. Muranty, [b.m. i r.], s. 55 [wyd. Zjednoczony Kościół Ewangeliczny w Polsce, Warszawa 1985

 

Egzorcysta – luteranin

W lutym, rodzice zabrali R. do luterańskiego kaznodziei Milesa Schulze. Był on zainteresowany współczesną parapsychologią i snuł hipotezę, że to zjawisko „poltergeist” dręczy tę rodzinę. Pastor Schulze zaprosił R. na kilka dni do swojego domu, był wówczas świadkiem niewytłumaczalnego poruszania się krzeseł i innych przedmiotów. Materac z łózka przeniósł się na podłogę, a następnie przesuwał się po niej.

Chłopca umieszczono w klinice zdrowia psychicznego Uniwersytetu Maryland. Po dwóch seriach badań, nie stwierdzono nic nieprawidłowego. Wówczas pastor Schulze się wycofał z zainteresowania sprawą, ponieważ nie miał pomysłów na sposób pomocy.

 

Egzorcysta – ksiądz diecezjalny

Rodzina R. nie otrzymawszy pomocy od pastora nawiązała kontakt z katolickim księdzem. R. i jego rodziców odwiedził ks. Jakub Hughes z kościoła katolickiego w miasteczku Mt. Rainier. Podczas rozmowy z R., ksiądz Hughes widział jak telefon i inne przedmioty biurowe poruszały się same. R. rzucał obsceniczne i bluźniercze uwagi pod jego adresem, a głos miał zmieniony na brzmiący diabolicznie. W pokoju stało się niesamowicie zimno. Ojciec Hughes po tej rozmowie był już przekonany, o opętaniu. R. Po powtórnym sprawdzeniu okoliczności sprawy i badaniu medycznym, kardynał Patrick Aloysius O'Boyle upoważnił go do egzorcyzmów.

Egzorcyści - jezuici

R. został przyjęty do szpitala, gdzie ks. Hughes rozpoczął rytuał egzorcyzmów. Chłopiec rzucał przekleństwa i bluźnierstwa w jego kierunku i chociaż był przytwierdzony do łóżka, zdołał z niego wyrwać metalową sprężynę, którą ranił księdza w rękę od jego lewego ramienia do nadgarstka, tak, że założono 100 szwów, żeby zamknąć ranę. R. był spokojny po tym ataku, nie pamiętał co zaszło, później został zwolniony ze szpitala i odesłany do domu.

 

Dziwne zjawiska wkrótce wznowiły się w ich domu. Pewnej nocy R. krzyczał w łóżku. Wówczas na jego piersiach zobaczono krwawy, jakby wydrapany napis „Louis”. Wówczas jego matka zapytała, czy to oznacza, "Saint Louis", a kolejny krwawy wyraz odpowiedział „tak”.

 

Prawie natychmiast rodzina wyjechała, by odwiedzić kuzyna w St Louis. Kuzynka, studentka St Louis University, powiedziała o tym jednemu z księży profesorów który powiadomił jezuitę ojca Williama S. Bowdern, S.J. (1897 -1983), SJ, proboszcza kościoła św Franciszka Ksawerego, który miał już wówczas demonologiczne doświadczenie. Ten do współpracy poprosił młodszego pracownika uniwersytetu Ks. Waltera H. Hallorana (1921-2005), Przy egzorcyzmach niekiedy obecny był też trzeci egzorcysta ks. William Van Roo.

 

Księża 9 marca 1949 przeprowadzali wywiad z R. Zauważyli wówczas krwawe zadrapania na jego piersi. Usłyszeli dźwięki jakby skrobania. Widzieli jak duży regał się przesunął, i jak pod R. trzęsie się łóżko. Trafiły im się także oczywiście od R. dalsze przekleństwa i bluźnierstwa od chłopca. Kapłani wówczas wiedzieli, że nastąpiła konfrontacja ze złem.

 

R. został następnie przeniesiony do Szpitala Braci Alexian i umieszczony na oddziale psychiatrycznym. Ojciec Bowdern nadal wykonywał egzorcyzmy. Z zgodą rodziny, R. został niegdyś ochrzczony jako katolik, nie posiadał natomiast następnych sakramentów. Kiedy ojciec Bowdern próbował dać mu Pierwszą Komunię Świętą, R. pięciokrotnie wypluł Świętą Hostię, ale ostatecznie zdołał ją połknąć podczas odmawiania Różańca.

 

W dniu 18 kwietnia, w poniedziałek Wielkanocny, egzorcyzm doszedł do punktu kulminacyjnego. Podczas rytuału demon rozpoznał w pomieszczeniu obecność Michała Archanioła. Wówczas wyszedł z R., czemu towarzyszył silny dźwięk, jakby wystrzał z broni palnej, co rozległo się w całym szpitalu. Po całej tej gehennie, R. nie pamiętał nic, oprócz wizji św. Michała. 



Opinie

Jak widać z powyższego skrótu wydarzeń w egzorcyzm chłopca zaangażowanych było dużo osób. Po nieudanych próbach podejmowanych przez pastora i niedoświadczonego w egzorcyzmach księdza parafialnego, nadszedł czas na działania jezuitów. Ci dobrze spełnili swoją rolę podczas rytuału, odprawiali go przez około 30 dni, z dobrym skutkiem, ponieważ demon odszedł.

Tę historię poznaliśmy jednak nie od jezuitów, lecz od dziennikarzy i od pisarzy. Ojcowie jezuici, co wynika z wielu złożonych czynników, później nico się wypierali udziału w tej historii, a w każdym razie okazywali sceptycyzm wobec diagnozy, że to było opętanie. Najbardziej zaangażowany z sprawę ojciec William S. Bowdern SJ, aż do swojej śmierci w 1983 roku, był raczej przekonany o prawdziwości tego przypadku i słuszności swoich działań. Natomiast Ojciec Walter Halloran wydawał przez jakiś czas oświadczenia wyrażające jego sceptycyzm . Twierdził, że nie był w stanie ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że chłopak był faktycznie opętany. Z klasycznymi opisami nie zgadzał mu się brak nadludzkiej siły (choć w pewnym momencie Roland złamał komuś nos, co wymagało siły, niemniej nie nadludzkiej) nie mówił nieznanymi językami.

 

______________________________________________

„Widać było, że to nie on mam moc, lecz moc posiadała jego.” 
Wywiad z Ks. Walter H. Halloranem SJ

SD: Ojcze, ile razy był ojciec obecny w sesjach egzorcyzmu?

Ks. Walter H. Halloran: Przypuszczam, że każdej nocy przez trzy tygodnie.

SD: Czy ma ojcec jakąś opinię na temat przyczyn tego problemu?

Ks. H: W pewien sposób chłopiec był ofiarą pomysłów ciotki, które dotyczyły spirytyzmu.

SD: Co się stało na samym końcu? Powiedziano nam, że objawił się Archanioł Michał.

Ks. H: Był widziany na pięć dni przed uwolnieniem, ale z tego pamiętam, znakiem wyzwolenia był bardzo głośny dźwięk, „boom” - coś w rodzaju wielkiego „Bum” - i wtedy chłopak otworzył oczy i powiedział „Michał przyszedł i jest z nami”. W tym samym czasie także około sześciu lub siedmiu kapłanów w kościele i na uczelni, którzy pełnili tam swoje obowiązki, zauważyło ten huk i spostrzegli, że cały kościół został oświetlony. Kiedy Ociec Bowdern kończył egzorcyzmy chłopca na plebanii, bardzo, bardzo jasne światło, oświetliło cały Kościół.

SD: Co było najbardziej uderzające zjawiskiem fizycznym, którego świadkami staliście się podczas egzorcyzmów?

Ks. H: Myślę, że znaki na ciele chłopca. Nie sądziłam, żeby mógł je sobie w jakiś sposób sam sobie zadać. Znaki, zadrapania, słowa, liczby, które krwawo pojawiające się na ciele. Gdy zły duch przejął dziecko, wydawało się, że nic nie mogliśmy zrobić. Było tak kilka razy, że coś bardzo niebezpiecznego się zdarzało, a on nie pamiętał niczego, co w jakikolwiek sposób miało to miejsce. Widać było, że to nie on mam moc, lecz moc posiadała jego.

SD: Czy widział ojciec jako coś przelatywało przez pokój, np. meble?

Ks. H: Tak. Pierwszej nocy gdy klęczałem przy łóżku, na którym leżał chłopak i wówczas łóżko zaczęło się poruszać w górę i w dół, a następnie po prostu niemal zostałem uderzony świętą butelką wody, którą postawiliśmy na komodzie i przeleciała ona później po pokoju, po prostu brakowało cala lub dwóch, abym nią oberwał.

SD: a jak wysoko podnosiło się to łóżko?

Ks. H: No, powiedziałbym, na osiem cali.

SD: Czy jest jakaś konkretna modlitwa, na którą ​​zły duch zdawał się reagować najbardziej?

Ks. H: Tak. To było dużo takich elementów lub słów lub zwrotów w każdej modlitwie. Ilekroć Matka Najświętsza była przywoływana, dziecko bardzo, bardzo się niepokoiło. Także gdy przywoływano nazywając naszego Pana - Chrystus, nasz Pan, Jezus lub – gdy, jak już wspominałem, przywoływano Michała Archanioła. Następnie, bardzo, bardzo mocno reagował na wodę święconą. Podczas niektórych z modlitw, pokropiony wodą święconą, stawał się dziki, dziki, też fizycznie, latały wówczas bardziej różne przedmioty, i działy się różne rzeczy.

SD: wymachiwał rękami, tego typu rzeczy?

Ks. H: Tak.

SD: Widziałeś film "Exorcist"/”Egzorcysta”?

Ks. H: Widziałem to zaraz potem jak wszedł na ekrany. Pojechałem do kina razem z Ojcem Bowdernem. Myślałem - to taki typowy Hollywood, obrzydlistwa, paskudztwa, starania doprowadzenia ludzi do lęku lub krzyku. Byłem rozczarowany. Myślałem - to takie chaotyczne. I Ojciec Bowdern też miał takie odczucia. Dawał podczas projekcji głośne, negatywne komentarze, zachowywał się głosno podczas całego filmu. Myślałem, obydwu nas dwóch z nas wyrzucą za to z kina.

SD: Nie było więc głowy kręcącej się na szyi?

Ks. H: Nie, to było po prostu śmieszne, a już szczy to kiedy dziewczynka masturbuje się krucyfiksem… To po prostu nie miało miejsca, to wszystko, a ta ogromna ilość zielonych wymiocin: Nonsens.

SD: Było trochę plucia, czy nawet tego nie było?

Ks. H: Tak, było plucie, a kiedy myślę o tym, to zadziwia mnie jego dokładność. Miał umiejętność plucia mi w oko z odległości około ośmiu metrów.

Pełen tekst wywiadu: http://goodjesuitbadjesuit.blogspot.com/2008/03/interview-with-fr-walter-h-halloran-sj.html

Micha-el, Któż jak Bóg!

Chłopiec po wyzwoleniu ocucił się, powiedział, że obudził się po jakimś wybuchu. Zapytał: "Gdzie ja jestem?" Wkrótce został zwolniony ze szpitala. Dorastał zdrowy, ożenił się, założył rodzinę i nazwał swojego pierwszego syna Michael.

Nowy film

Obecnie ta sprawa jest badana przez historyków, nakręcono następne filmy aspirujące do miana dokumentalnych, ostatnio o tytule „HAUNTED BOY, The Secret Diary Of The Exorcist, autorstwa wytwórni „The Booth Brothers.”



Maria Patynowska