Ostatnie działania Prawa i Sprawiedliwości, a także prezydenta Andrzeja Dudy spotkały się z krytyką, a nieraz wręcz z atakiem przedstawicieli niektórych mediów. O wypowiedź na temat reakcji dotyczących najgłośniejszych działań nowej władzy poprosiliśmy posła PiS – Artura Górskiego.

 

Decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego wywołała wiele emocji. W komentarzach w internecie często pojawia się pytanie, czy nie lepiej byłoby poczekać na wyrok sądu drugiej instancji? Gdyby ów sąd uniewinnił Kamińskiego, nie byłoby całego zamieszania wokół prezydenta.

W krytyce decyzji Prezydenta RP o ułaskawieniu wysokiego funkcjonariusza państwowego jest wiele hipokryzji i przekłamania. Wilki przebrały się w owczą skórę, sprawca skomli niczym zagryzana ofiara. Pomija się fakt zemsty, jaką brutalnie, rękami wymiaru sprawiedliwości, zastosowano wobec Mariusza Kamińskiego. Przemilcza się także konstytucyjne uprawnienie Prezydenta RP do swobodnego dysponowania prawem łaski, które jest jego osobistą, tradycyjną prerogatywą, jednym z ostatnich znamion suwerenności głowy państwa. Nikt do tej pory tego nie kwestionował. A zamieszanie i tak by było, bo dla PO dobry jest każdy pretekst do prowokacji i ataku, do manipulowania opinią publiczną.

Jedni krytykują działanie głowy państwa, inni uważają za w pełni słuszne, a jeszcze inni zauważają, że ostateczna ocena tej decyzji zależeć będzie od tego, jakim koordynatorem ds. służb okaże się ułaskawiony polityk. Jakich działań ze strony Mariusza Kamińskiego możemy się spodziewać w najbliższym czasie?

Mariusz Kamiński jako koordynator służb specjalnych postawił sobie dwa podstawowe cele. Po pierwsze, chce uporządkować służby i zintegrować je w tym zakresie, w którym będzie to możliwe i korzystne, by – po drugie – przez unowocześnienie służb i ich reorganizację wzmocnić ich operacyjność. Ma to doprowadzić do zwiększenia bezpieczeństwa państwa, zarówno w kontekście wydarzeń na Ukrainie, jak i zagrożenia islamskim terroryzmem.

Chyba jeszcze większe kontrowersje wywołała nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Ze strony wielu mediów padały zarzuty, że jej przyjęcie było niekonstytucyjne. Z drugiej strony wybór pięciu sędziów przez Platformę na chwilę przed końcem kadencji był ewidentnie niekonstytucyjny. Czy nie mamy tu do czynienia ze zwalczaniem ognia za pomocą ognia?

Znamy mentalność, poglądy, nieuczciwość, a także arogancję i cele Platformy Obywatelskiej. Wiemy, że prawo naginają bez skrupułów, że gotowi są łamać wszelkie granice. Zawłaszczyli państwo, "sprywatyzowali" instytucje publiczne, także Trybunał Konstytucyjny, który bezrefleksyjnie legalizuje ich działania. Oplątali Polskę siecią korupcji i nepotyzmu, układów i powiązań. I chcieli zostawić swoje "zatrute owoce" nawet po swoim przejściu do opozycji. Musieliśmy zdecydowanie przerwać to działanie szkodliwe dla Polski, to dewastowanie prawa, nawet za cenę krytyki ze strony mediów. Ale walka jeszcze się nie skończyła.

Gorączkowe reakcje wywołało wreszcie stanowisko wicepremiera prof. Piotra Glińskiego ws. obscenicznej sztuki w Teatrze Polskim. Padały oskarżenia o "zamach na wolność słowa". Prof. Gliński na antenie TVP.INFO nie dostał szansy na rzetelne przedstawienie sprawy. Jaka więc jest ocena tego wydarzenia i jego ww. następstw?

Wielkie słowa, mocne, barwne, nieadekwatne do rzeczywistości. Takie słowa znajdują posłuch mediów, które dawno nie realizują misji publicznej, tylko schlebiają najniższym ludzkim instynktom. Nie kształtują sumień w duchu dobra, prawdy i miłości, tylko budzą najgorsze instynkty. Podobnie sztuka, teatr. Stawia się na bylejakość, na płytkość, demoralizację. Wydarzenie we wrocławskim teatrze nie było sztuką, to była czysta, żywa prowokacja. To było sprawdzanie, na ile może sobie "twórca" pozwolić, jak bardzo może obrażać Boga i ludzi, czy są jakieś granice wolności dla nieprzyzwoitości. Przyjęto, że w sferze działań prywatnych można więcej, że granice wolności są bardziej gumowe, a o ich przekroczeniu decyduje tylko sąd. Ale w sferze, którą realizuje się z wykorzystaniem środków publicznych, nad prawem, moralnością publiczną, racjonalnością działań powinna czuwać władza, która udziela dotacji. W tym wypadku uprawniony do oceny i działania był także rząd, minister kultury, tym bardziej, że tej władzy "nie jest wszystko jedno", że ta władza chce kierować się powszechnym dobrem, dobrem wspólnym obywateli. Mamy swoje poglądy i zasady, i jest oczywiste, normalne, że ich bronimy i o nie zabiegamy. Na tym polega wolność i demokracja, które kłócą się z anarchią i dyktaturą relatywizmu.

Tych kilka wydarzeń i kilka tygodni rządów Prawa i Sprawiedliwości wystarczyło, by w mainstreamowych mediach zapanował strach przed totalitaryzmem, a w internecie uformował się "Komitet Obrony Demokracji", który równie szybko został zresztą przez internet wyśmiany. Co można dziś odpowiedzieć wszystkim "zalęknionym o stan polskiej demokracji"?

Pojęcia: totalitaryzm, faszyzm, dyktatura, brunatne koszule, Białoruś (a czemu nie Rosja?) to ostatnio częste określenia polityków PO i "N". Ten język, ta narracja świadczą o strachu PO nie przed dyktaturą czy totalitaryzmem, tylko o strachu, że poprzednia władza zostanie przez nas rozliczona za 8 lat błędów, zaniedbań, kłamstw i zwyczajnych złodziejstw. Chcą być bezkarni, a czują się bezradni. A o tym, że są bezradni, świadczy właśnie to, że potrafią tylko sięgnąć po oszczerstwa i kłamstwa, straszyć obywateli PiS-em i wojną domową, którą jakoby mamy wywołać. Słowo demokracja jest używane jako klucz do ataku na PiS i nadużywane. Platforma użyła go instrumentalnie, jako zasłonę dymną. Tym działaniem pojęcie to zostało zdeprecjonowane. Ale są też ważniejsze pojęcia od demokracji: Bóg, Honor, Ojczyzna. Tego się trzymamy i przy tym stać będziemy.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW