Historia medycyny dla każdego

Autor: Zdzisław Gajda

Wydawnictwo Fronda  

Fragment książki „Historia medycyny dla każdego”:

Wstęp.

(…)

Skutkiem choroby nadciśnieniowej są zmiany w naczyniach krwionośnych wszystkich narządów, nie wyłączając – rzecz jasna – mózgu. A to prowadzi do zaburzeń koncentracji, osłabienia pamięci, zmian osobowości, trudności
w nawiązywaniu kontaktu, zaniku inteligencji. W Teheranie w 1943 i w Jałcie w 1945 roku spotkało się trzech przywódców państw, zarazem trzech chorych na nadciśnienie. Oto jak wygląda „wielka trójka” w oczach patologa
H. Bankla.

Franklin Delano Roosevelt, amerykański prezydent, nie tylko z porażeniem po chorobie Heinego-Medina (poruszał się na wózku), ale również wskutek wieloletnich kłopotów z nadciśnieniem „wychudzony, trzęsący się, wyczerpany psychicznie, sklerotyk i hipertonik, z trudem piszący czytelnie”, nie miał ani fizycznych, ani psychicznych sił, by być równorzędnym partnerem rozmów. Wkrótce potem zmarł.

Winston Churchill, „charakter maniakalno-depresyjny, który w fazach ekstrawertyczno-euforycznych bywał znakomitym strategiem i politykiem”, był jedynym godnym partnerem Stalina.

Józef Stalin, najzdrowszy z trójki, ale już chory na nadciśnienie, co uwidoczniło się w Poczdamie, gdy siedział naprzeciw H. Trumana. Wkrótce jednak choroba dała znać o sobie i w ostatnich latach był drażliwy, podejrzliwy
i autorytarny; stał się tyranem. Takie zmiany są typowe dla chorych z nadciśnieniem. Zmarł w wyniku wylewu.
Ci ludzie zawierali układy międzypaństwowe, których skutki odczuwalne są do dziś. I pomyśleć: żeby prowadzić tramwaj, trzeba przejść badania psychotechniczne, a to, „czy osoba z nadciśnieniem może prowadzić samochód, zależy od stopnia zaawansowania nadciśnienia [...]. Jeśli choroba ma postać bardziej zaawansowaną i występują powikłania, zwłaszcza ze strony ośrodkowego układu nerwowego, prowadzenie samochodu stwarza zagrożenie dla kierowcy i otoczenia. [...] Decyzję zawsze podejmuje lekarz w odniesieniu do indywidualności pacjenta” (Encyklopedia zdrowia). A polityków nie obowiązują żadne badania lekarskie. Współcześni historycy i lekarze usiłują rozwiązać problem psychicznej choroby Hitlera i Stalina. Stalin był diagnozowany, co tragicznie skończyło się dla psychiatry
i jego rodziny. Hitler cierpiał na chorobę Parkinsona i miał zmiany organiczne w mózgu. Te choroby bezwarunkowo miały wpływ na ich zbrodniczą działalność. Ale problem hitleryzmu i stalinizmu leży daleko poza ich chorą psychiką. Setki podobnie chorych żyją wśród nas, korzystając z ambulatoryjnej lub zamkniętej pomocy lekarskiej, a z ich choroby nie wynika bezmierne zło, jak w tych dwóch przypadkach. Czy tylko dwóch? Historia pełna jest monstrów szukających sposobów uszczęśliwienia ludzkości na swój własny sposób, z rezultatami zawsze przerażającymi. Są to problemy wykraczające poza rozwiązania czysto medyczne, ale należy być ich świadomym.

Te wszystkie przykłady są nie z historii medycyny, lecz z historii medycznej lub medycyny historycznej, mało u nas znanej, mówiącej o uwarunkowaniu wydarzeń historycznych przez zjawiska medyczne. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność, również z naszej polskiej historii. Dlaczego Kazimierz Wielki zmarł bez męskiego potomka? Jaka choroba była przyczyną niepłodności Zygmunta Augusta? W jednym i drugim przypadku oznaczało to koniec dynastii, a to przecież miało ważkie znaczenie dla biegu historii. Przedwczesna śmierć Stefana Batorego wywołała wzajemne oskarżenia ze strony leczących go lekarzy, bowiem posądzano ich o otrucie króla na zlecenie Rosji. Polemika została utrwalona na piśmie. Stąd, po kilkuset latach prof. F. Walter, zwoławszy konsylium lekarskie, mógł się pokusić
o postawienie diagnozy: choroba nerek. W. Ziembicki zajmował się „zdrowiem i chorobą” Sobieskiego, pisał
o chorobie Jana Ostroroga i Barbary Radziwiłłównej, do którego to tematu niedawno powrócił Z. Kuchowicz.   Medycyna ze swoimi problemami zdrowia i choroby, życia i śmierci, cierpienia i jego łagodzenia, znajdywała swoje odbicie w literaturze i w sztuce, czego, choć w minimalnym stopniu, damy poniżej dowody. Swój ślad pozostawiła nawet w niedzielnej liturgii mszalnej. Ale nie uprzedzajmy faktów. Tu wystarczy stwierdzić, że współczesnej medycyny nie można w pełni zrozumieć bez uwzględnienia jej historycznego przebiegu. A także, iż zrozumienie historii i kultury również będzie uboższe, jeśli pozbawi się je, choćby w minimalnym stopniu, znajomości współtworzącego je czynnika, jakim była medycyna. (…)