Znana reżyser Agnieszka Holland nazwała dwoje kandydatów Zjednoczonej Prawicy na prezydentów miast, którzy już w najbliższą niedzielę staną do dogrywki z włodarzami ubiegającymi się o reelekcję "smoleńskimi dziećmi".

"Mam nadzieję, że w Gdańsku i Krakowie nie wygrają smoleńskie dzieci, i że pocałunek Rokity będzie śmiertelny (swoją drogą, żyjemy w konwencji greckich tragedii dla ubogich)"- napisała Holland na Facebooku.

Mowa oczywiście o Kacprze Płażyńskim i Małgorzacie Wassermann. Co z tego, że Płażyński to syn jednego z "ojców założycieli" Platformy Obywatelskiej, który jednak dość szybko poznał się na kierunku, w którym zmierza to ugrupowanie. Jak rozumiemy, będąc członkiem rodziny którejś z ofiar katastrofy smoleńskiej najlepiej nigdzie się nie pokazywać, a już nie daj Boże startować w jakichkolwiek wyborach. Czy tak samo reżyserka nazwałaby również np. Barbarę Nowacką? 

Nie mówiąc już o tym, że Małgorzata Wassermann i Kacper Płażyński wyszli do mieszkańców Krakowa i Gdańska z ciekawym programem, Gdyby, nie mając jednocześnie pomysłów ani propozycji dla wyborców,  kandydaci w kółko powtarzali, że ich ojcowie zginęli w katastrofie smoleńskiej, taka ocena byłaby bardziej zrozumiała. A tak widać, że Holland szuka okazji, żeby się przyczepić do "nie swoich" kandydatów, którzy ośmielili się zmierzyć z Majchrowskim i Adamowiczem.

To jednak jeszcze nie wszystko. Autorytet opozycji (dodajmy, osoba, która stwierdziła kiedyś, że w Polsce jej "śmierdzi"), porównała przyszłego prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego do amerykańskiego przywódcy, Johna Fitzgeralda Kennedy'ego. Trudno powiedzieć, czemu miało służyć to porównanie, ale zważywszy na pewne fakty historyczne nie należy do fortunnych... 

yenn/Twitter, Fronda.pl