Minęły trzy dekady od czasu kiedy z polecenia Moskwy jej kolaboranci dokonali w PRL transformacji ustrojowej. Dzięki temu, że komunizm był systemem nieefektywnym ekonomicznie i doprowadził do bankructwa sowietów, Polacy od trzech dekad mogą dokonywać w miarę demokratycznych wyborów. Oczywiście są one od lat determinowane działalnością funkcjonariuszy frontu medialnego reprezentujących środowiska wrogo nastawione do Polski i Polaków (nie licząc sabotażu i dywersji środowisk działających niejawnie).

Oficerowie frontu medialnego przez ćwierć wieku sprawowali kontrolę nad obiegiem informacji w Polsce. Identyczny, wrogi Polsce i Polakom, przekaz był serwowany przez wszystkie duże media, państwowe i prywatne. W opinii wielu patriotów w awangardzie przez lata było środowisko „Gazety Wyborczej”.

Wrogie Polsce i Polakom ośrodki, by móc pasożytować na Polakach, obkładać ich wysokimi podatkami bez zapewniania minimum świadczeń ze strony państwa, sprzedawać im tandetę, trzymać w nędzy by pracowali za grosze dla zachodnich korporacji, narzucały Polakom kompleks niższości – jednostki mające ten kompleks pokornie wykonują polecenia i nie potrafią walczyć o swoje prawa, więc nadają się doskonale na niewolników.

Kilka lat temu władza ośrodków wrogich Polsce i Polakom zaczęła się załamywać. Młodzi patrioci (katowani przez policję za rządów PO na ulicach) masowo zaczęli manifestować swoje narodowe i konserwatywne poglądy. Starsze pokolenie przestało się wstydzić i zatroszczyło się o swoje interesy socjalne, głosują na PiS (który jako pierwsza partia w Polsce zrealizował swoje obietnice i pokazał, że inny świat, świat, w którym za wysokie podatki jest wsparcie socjalne państwa, jest możliwy).

Zapewne wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda. Można było mieć na to nadzieje. Suma głosów oddanych na Dudę i Bosaka wynosiła tyle, ile w drugiej turze zdobył obecny prezydent, a wiadomo było, że część wyborców Hołowni i Kosiniaka nie poprze Trzaskowskiego.

Poparcie dla PiS i Dudy nie może dziwić. Polacy są pragmatycznym narodem, który jak ma do wyboru bezpieczeństwo socjalne (wielokrotnie wyższą niż za PO minimalną stawkę godzinową, wyższą pensję minimalną, likwidacje niedożywienia i biedy dzieci, które było plagą przez dekady III RP, dzieci dzięki 500+ - i to gdy za rządów PO czy SLD większość Polaków żyła poniżej minimum socjalnego) to wybierze swój interes ekonomiczny, a nie wysokie podatki, brak opieki socjalnej, oraz wydumane i nikogo nie interesujące postulaty tęczową rewolucję proponowanej przez Trzaskowskiego i PO.

Andrzej Duda, by wygrać wybory, jednoznacznie stwierdził, że roszczenia żydowskie są bezzasadne. Parę lat temu za takie stwierdzenie polscy prawicowcy byli paleni przez środowiska wrogie Polsce i Polakom na medialnych stosach. Jeszcze kilka miesięcy temu Antoni Macierewicz głosił, że polskim patriotą nie może być ktoś, kto zajmuje się tą tematyką.

Stanowisko Andrzeja Dudy, w którym odmówił prezydent realizacji roszczeń żydowskich to przekroczenie Rubikonu. Dla filosemickiej lewicy matka wszystkich herezji. Złamanie filosemickiego lewicowego tabu, którego przed laty zdarzało się skinom, co dzielni policjanci za czasów III RP wybijali im pałkami z łysych głowy. Akt niepodległości i suwerenności narodu polskiego, akt buntu dotychczasowych niewolników.

Podobnie jednoznaczna obrona przez prezydenta rodziny przed zagrożeniem ze strony tęczowej rewolucji to rewolucja, tym bardziej że demoralizację Polaków w Polsce wspierają już w Polsce nie tylko środowiska wrogie Polsce i Polakom, Unia Europejska, ale nawet i USA. Duda, odmawiając realizacji roszczeń żydowskich w czasie kampanii, wybił się na niepodległość.

Wygrana Andrzeja Dudy pokazała, że nie da się w Polsce wygrać wyborów bez środowisk na prawo od PiS. Sukcesy w wyborach Konfederacji i Bosaka pokazały, że prawica w Polsce jest coraz silniejsza, a lewica słabnie – Bosak zdobył trzy razy więcej głosów od Biedronia.

Sukces Dudy w drugiej turze pokazał, że coraz większe grono polskich patriotów chcących mieć swoją partię nie jest niewolnikami Konfederacji (która nie dostrzegała niebezpieczeństwa ze strony Trzaskowskiego) i że Konfederacja na ich posłuszeństwo nie może liczyć. Gdyby się pojawiła prawicowa partia narodowa, konserwatywna, antykomunistyczna, katolicka, która odmiennie od Konfederacji byłaby otwarta na chętnych do działalności, miała demokratyczną strukturę i program, oraz była wolna od obsesyjnej nienawiści do PiS, to dotychczasowi wyborcy Konfederacji mogliby ją poprzeć, i konfederaci zostaliby na lodzie (bez parlamentarnych posad i dotacji budżetowych).

Dziś spełnił się koszmar lewicy. Za trzy lata może się tak zdarzyć, że PiS będzie zmuszony do zawiązania koalicji z partią bardziej prawicową od siebie – wzmacniania się prawicy na prawo od PiS nie da się uniknąć. By taka mogło do tego dojść, taka nowa prawicowa partia musi powstać. Dzięki dobrym wynikom Konfederacji i Bosaka wiadomo, że na taką partię jest zapotrzebowanie. Można mieć oczywiście nadzieje, że gdyby taka partia powstała, nie spotkałaby się ona z kłamliwą kampanią nienawiści, z jaką spotkali się prawicowcy ze strony „Gazety Polskiej”, co o mało nie doprowadziło do przegranej Dudy (bo trudno było zapomnieć wyborcom na prawo od PiS o kłamliwej i pozbawionej dowodów kampanii nienawiści „Gazety Polskiej” wobec środowisk prawicowych).

Jan Bodakowski