Na łamach „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski wystosował kuriozalny, można chyba tak powiedzieć, manifest do sędziów Sądu Najwyższego, a mianowicie wzywa ich do zrobienie wszystkiego, aby wybory prezydenckie nie zostały uznane.

Kurski pisze:

- Powodów do nieuznania ważności takich „wyborów” jest aż nadto. Rzecz w tym, że sędziowie, którzy mają to orzec, tj. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, zostali bezprawnie wskazani przez pisowską KRS i zaprzysiężeni przez notariusza tej władzy – Andrzeja Dudę. Ludzie zawdzięczający Izbie życiowy i materialny awans zatwierdzą wybór swego dobroczyńcy. A jeśli zrządzeniem losu wynik byłby nie po myśli PiS i Dudy, to… nie zatwierdzą wyboru tego, kto Dudę pokona

Do samych sędziów pisze tak:

- Drodzy sędziowie, nie poddaje się walki minutę przed gwizdkiem. Ludziom, którzy w obronie Waszej niezawisłości wychodzili na ulice, jesteście winni walkę do końca!

Kurski ma też strategię walki z wyborami, prezydentem i PiS:

- Po pierwsze, nie dopuścić do partyjno-rządowego głosowania na Dudę

Po drugie, jeśli już do tego dojdzie, to nie dopuścić, by takie „wybory” Sąd Najwyższy uznał za ważne.

No i oczywiście nie mogło się obyć bez wspomnienia o dyktaturze, w której on ma prawo głosić takie a nie inne poglądy:

- Autorytarna władza sama organizuje sobie wybory, sama sobie liczy głosy i sama zatwierdza swój wybór. Nikt jej nie kontroluje



mp/gazeta wyborcza