Michał Czajkowski, były kandydat Konfederacji na europosła z Kujaw, szukał zajmującej lektury i jak sam mówi, wpadł mu w ręce artykuł w Sputniku, którym zapragnął się podzielić z widzami rosyjskiego głosu z Włocławka. Czajkowski już wcześniej zaniepokoił się strasznymi wieściami o zachowaniu nowych okupantów i szukał potwierdzenia tych informacji w wiarygodnym źródle.

Na szczęście istnieje Sputnik, krynica prawdziwych wiadomości, zwłaszcza na temat imperialistów amerykańskich. Konfederata znalazł tam skondensowany opis przypadków rozbestwienia przybyszów zza oceanu.

Czajkowski za Sputnikiem wymienia: „próbę zgwałcenia jakiejś młodej dziewczyny, bo był dzień wolny, dewastację środowiska, rozjeżdżanie dróg, pobicie dentysty wraz z rodziną” i zachęca do lektury.Chodzi o artykuł „Nie ma tygodnia bez awantury”, stałego współpracownika Sputnika występującego pod pseudonimem Tomasz Dudek.

Oczywiście różne wybryki mogą się zdarzyć, zastanawia jednak, że dla konfederaty wiarygodnym źródłem jest rosyjska gadzinówka związana ze służbami, którą sam traktuje poważnie i poleca innym. Nie mamy tu nawet do czynienia ze zwyczajnym gownojedem, który nieświadomie łyka pokarm przygotowany na Łubiance, wszak Czajkowski wie doskonale, czym jest Sputnik, a mimo to traktuje tę rosyjską propagandówkę jak godne zaufania źródło informacji. Tak może postępować tylko przedstawiciel partii rosyjskiej w Polsce.

I przypomnijmy te krzyki: nie jesteśmy ruską agenturą, to podłe oszczerstwo „Gazety Polskiej”. Jest oczywiście grupa lewicowych i prawicowych renegatów, którzy pisują do Sputnika lub udzielają mu wywiadów. Najbardziej jednak niepokoi, że jest on coraz częściej traktowany przez ludzi młodych jako normalne medium.

Jerzy Targalski/jozefdarski.pl