W Luksemburgu odbyło się dziś posiedzenie ministrów ds. europejskich, w czasie którego miało też miejsce wysłuchanie Polski w ramach procedury art. 7 TUE. Po posiedzeniu wiceszefowa KE Viera Jourova odniosła się do wniosku Mateusza Morawieckiego do TK ws. kolizji prawa UE z polską konstytucją.

W grudniu 2017 roku Komisja Europejska zdecydowała o uruchomieniu wobec Polski art. 7 TUE. Chodzi o stwierdzenie istnienia ryzyka poważnego naruszenia przez nasze państwo wartości unijnych. W Luksemburgu odbyło się dziś wysłuchanie Polski w tej sprawie. Nasz kraj reprezentował minister Konrad Szymański. Komisję Europejską reprezentowała natomiast wiceszefowa tej instytucji Viera Jourova.

Po posiedzeniu Jourova była pytana o wniosek premiera Mateusza Morawieckiego do Trybunału Konstytucyjnego ws. kolizji prawa Unii Europejskiej z polską konstytucją.

- „To prerogatywa premiera Polski, czy jakiegokolwiek innego kraju, podejmować decyzje i dokonywać wyborów. (…) My (KE) nie mamy innego wyboru tylko wykonać analizę prawną i działać zgodnie z kompetencjami, które mamy. Komisja również musi działać zgodnie z zasadami praworządności”

- mówiła wiceszefowa KE.

Wniosek o zbadanie uprawnień Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej do kontroli prawa krajowego i stosowania środków tymczasowych w sprawach dot. m.in. sądownictwa państw członkowskich złożyła też grupa posłów PiS.

- „Te wnioski kwestionują podstawowe zasady, które ukształtowały Unię Europejską jako Wspólnotę. Prawo UE ma prymat nad prawem krajowym. A ostatnie słowo w sprawie prawa unijnego ma Trybunał Sprawiedliwości UE”

- mówiła Jourova.

W ocenie reprezentującego Polskę ministra Konrada Szymańskiego debata w Luksemburgu „nie miała żadnej istotnej wartości dodanej”.

- „Jak widać, procedurę art. 7 było bardzo łatwo rozpocząć, dziś nikt nie ma jednak pomysłu, jak ją zakończyć”

- ocenił polityk.

Mówiąc o reakcji Komisji Europejskiej na wnioski do Trybunału Konstytucyjnego Szymański przypomniał, że TK orzekał już na temat zgodności prawa UE z polską konstytucją wielokrotnie. Wcześniej jednak KE nie reagowała ani na same skargi, ani na orzeczenia.

- „Reakcja KE na wniosek premiera jest tym samym przejawem podwójnych standardów, których trzeba unikać w imię wzajemnego zaufania”

- podkreślił minister.

kak/PAP