Jak stwierdziła dziennikarka Dorota Kania, za decyzją prezydenta Andrzeja Dudy o nieprzyznawaniu nominacji generalskich mogą stać jego doradcy, w tym Paweł Soloch. Jak zaznaczała Kania, wielu doradców głowy państwa ma za sobą przeszłość w WSI.

Redaktor naczelna Telewizji Republika skrytykowała decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o nieprzyznaniu nominacji generalskich w dniu 15 sierpnia. Według komunikatu ogłoszonego we wtorek przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego obecnie trwające prace nad nowym systemem kierowania armią miały uniemożliwiać prezydentowi merytoryczną ocenę kandydatur.

Do stanowiska prezydenta i BBN odnosiło się Ministerstwo Obrony Narodowej, które w przedstawionym komunikacie stwierdzało, że wymiana kadr jest niezbędna dla dalszej reformy polskiego wojska.

Dorota Kania wyraziła podobne stanowisko, zaznaczając, że Andrzej Duda podejmując taką decyzję, pokazał, że jest zbyt podatny na "nietrafne sugestie swojego otoczenia".

"15 sierpnia przypada Święto Wojska Polskiego. W tym dniu zwyczajowo przyznawane są nominacje generalskie. Niestety, prezydent Andrzej Duda zdecydował, by w tym roku tak się nie stało. To fatalna decyzja, bo w polskiej armii wciąż brakuje godnych następców, nominowanych jeszcze w czasach ministra Aleksandra Szczygły, generałów poległych pod Smoleńskiem" - napisała Kania w artykule opublikowanym w serwisie Niezalezna.pl.

Jak dodawała, wpływ na decyzję prezydenta miał według niej Paweł Soloch i inni doradcy głowy państwa.

"Według nieoficjalnych informacji za odmową nominacji stoją Paweł Soloch i jego doradcy z Biura Bezpieczeństwa Narodowego, za niektórymi z nich ciągnie się przeszłość w Wojskowych Służbach Informacyjnych" - napisała Kania.

Kania stwierdziła przy tym, że Andrzej Duda "zapisze się w pamięci jako prezydent, który zablokował tak bardzo potrzebne nominacje, zwłaszcza teraz, gdy Rosja pokazuje swoją siłę".

przk/niezalezna.pl