Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska poszła do "Onetu", żeby powiedzieć, jak bardzo boi się PiS. To znaczy nie samego PiS, ale tego, co zrobi z Polską zwłaszcza Kaczyński - na jedno jednak wychodzi.

" Nie samego PiSu. Boje się tego, co może zrobić z Polską. Ostatnio słyszymy zapowiedzi coraz bardziej aktywnego prezesa Kaczyńskiego o tym, jakiej chce Polski, jak będzie zmieniał i kontrolował instytucje, jak traktuje ludzi, którzy mają inne poglądy niż on. To wszystko budzi moje obawy. Martwię się o Polskę. Prezes Kaczyński mówi rzeczy bardzo niepokojące" - powiedziała Kidawa-Błońska.

Pytana o to, co szczególnie wzbudza jej strach, powiedziała, że w zasadzie wszystko... "Na przykład to, co chce zrobić z edukacją, sądami, mediami, to co mówi o polskiej historii, jak dzieli ludzi na tych, którzy mogą być twórcami i którzy twórcami już być nie powinni… To jest bardzo niebezpieczne" - wymieniała swoje strachy Kidawa.

Dziennikarka "Onetu" Magda Gałczyńska niewiele zresztą ustępowała Kidawie. Gdy zapytała o zmiany, jakie PiS chce wprowadzić w mediach, dodała później: "Czy to jest pierwszy krok na drodze do, tu celowo przejaskrawię, swego rodzaju totalitaryzmu?".

Niby "celowo przejaskrawię", ale hasło rzucone. Totalitaryzm. Faszyzm. Dyktatura. I Kidawa, oczywiście, podchwytuje: "Na pewno do partyjnej dyktatury. Jeszcze do niedawna na stronach PiSu widniał projekt nowej konstytucji, której założenia zdążyliśmy poznać [...] Proszę zwrócić uwagę, jak od kilku tygodni Jarosław Kaczyński narzuca, jak ma wyglądać nasze państwo. Co i jak mamy robić, kto się zachowuje jak patriota, kto nie jest dobrym katolikiem, kto nie jest osobą odpowiednio wykształconą… Myślałam, że ten sposób prowadzenia debaty i myślenia o kraju już minął. Bo to jest dążenie do koncentracji całej władzy w jednych rękach. PiS chce mieć wpływ na wszystkie sfery naszego życia" - bredziła dalej Marszałek Sejmu.

"Kiedy słucham prezesa, to martwię się, czy my to wszyscy wytrzymamy. Dlatego liczę na ostatnie dni kampanii i na rozsądek Polaków. Bo bardzo łatwo wszystko zburzyć, a znacznie trudnej odbudować" - mówiła dalej.

Marszałek sugerowała też, że Szydło jest "przygaszona", bo może wie, że nie będzie rządzić. Miała zostać cynicznie wykorzystana przez podłego Jarosława Kaczyńskiego. "Trudno mi określić jak pani Szydło czuje się w tej roli. Ale widzę wyraźnie, że od pewnego czasu jest przygaszona, wyraźnie zmęczona, pozbawiona tej energii, którą miała kiedyś…" - mówiła.

I wreszcie doszła do szczytu zaczadzenia: "Z czyśćca można wyjść, a z piekła nie ma powrotu" - powiedziała o rządach PiS.

kad