Kazimierz Marcinkiewicz z Izabelą Olchowicz rozwiódł się w 2018 roku. Kazimierz Marcinkiewicz od dłuższego czasu nie płacił swojej byłej żonie alimentów, jakie przyznał mu sąd. Teraz jego majątek przejmuje komornik.

Portal "Pudelek" donosi, że w jednym z mieszkań polityka, które znajduje się na warszawskiej Ochocie, doszło do egzekucji komorniczej.

 - Tak, zgadza się. Najpierw mieszkanie było zajęte z tytułu wynajmu, a teraz zajęte w drodze licytacji w celu egzekucji alimentów. (...) Sprawa jest coraz bliżej finału. Kiedy odzyskam pieniądze, będę mogła w końcu spłacić długi i spać spokojnie - udzieliła komentarza "Pudelkowi" Izabela Olchowicz.

Kilka dni temu była żona Marcinkiewicza, napisała:

- Dłużnik alimentacyjny (na kwotę ponad 100 tys.) nadal chce dyskutować z decyzją sądu. Dłużnik przywołuje stare wydarzenia, mijając się z prawdą, insynuuje, naraża swoimi poczynaniami na nieprzyjemności. Dlaczego to wszystko? Dlaczego nadal manipuluje opinią publiczną, straszy pozwem (trzeba mieć podstawy prawne, aby być w ogóle takowy złożyć)? Bo pętla wolno się zaciska? Bo wie, że będzie musiał już wkrótce ponieść odpowiedzialność za swoje kłamstwa oraz uchylanie się od płacenia alimentów? - czytamy

Z kolei Kazimierz Marcinkiewicz pisze w mediach społecznościowych:

"1/ pani Stalkerka miała wypadek w grudniu 2014 roku, nie spiesząc się na spotkanie ze mną, tylko przeciwnie, jechała prawie pustymi Al. Jerozolimskimi w stronę Pruszkowa, nie do centrum, gdzie na nią czekałem. Jak zeznał kierowca jadący za nią, jechała najwyżej 50 km/h i sama wjechała w barierki. Sprokurowała ten wypadek do czego przyznała się mi w szpitalu i na co są także inne dowody. W tym czasie nie żyłem już z nią od 2 lat. 
2/ pani Stalkerka mająca problemy z codziennym życiem, przebieraniem, a nawet spaniem, we wrześniu 2016 roku poleciała do Barcelony, tam na swoje prawo jazdy wynajęła w firmie Sixt samochód peuge 208 z automatyczna skrzynia biegów i pojechała na Majorkę. Tam miała stłuczkę, za którą nie zapłaciła. Jako że podała zły adres, windykator trafił do mnie. Nie potwierdził, by wynajmująca samochód miała widoczną rękę na temblaku i to w sposób, który właściwie uniemożliwiałby jazdę. Wynajmując samochód nie wskazała też innego kierowcę. 
3/ pani Stalkerka w lutym tego roku otrzymała od kancelarii prawnej propozycje wykupu mojego długu, najpierw za 80, a pózniej 90 tys. zł. Propozycję odrzuciła i zalała mnie hejtem oraz kłamliwymi donosami na mnie do wszystkich możliwych instytucji.

Wiem już, że stalker się sam nie zatrzyma. Składam więc pozew."

 

Przykład byłego premiera uczy dobitnie - bądź wierny swojej żonie, żadnych "skoków w bok".

 

gb/pudelek/fb