W sobotniej "Gazecie Wyborczej" zamieszczono wywiad z rosyjskim dysydentem, sprzeciwiającym się deptaniu ludzkiej godności przez kremlowski reżim. Siergiej Kowalow tłumaczy, że pytanie o kres rosyjskiego imperializmu jest pytaniem... do Zachodu. "To nie do mnie pytanie, lecz do was. Do całego Zachodu. Do Ameryki, Europy, także wschodniej. Putin będzie robił to, co robi, tak długo, jak długo wy będziecie to znosić" - powiedział Kowalow.

Kowalow niezwykle ubolewa nad faktem, że na czele państwa rosyjskiego stoi człowiek ukształtowany przez tak zdeprawowaną, zbrodniczą instytucję, jak KGB. "O czym my mówimy?! Przecież to człowiek z KGB. Już pokazał, kim jest, jako premier w czasie wojny w Czeczenii. Jak możemy pozwolić, żeby podpułkownik KGB zostałszefem dużego państwa!? To tak, jakby wyższy oficer Gestapo albo Stasi został kanclerzem Niemiec!" - mówi.

"Pułkownik Putin zaczął budować pion władzy tak, jak go wychowano w ZSRR. I zabrał się do tego, jak przystało na oficera operacyjnego. Zaczął szukać wrogów. Władza absolutna nie może się obejść bez wrogów zewnętrznych i wewnętrznych" - dodaje Kowalow.

Dysydent sądzi, że nie ma żadnej możliwości dialogu z Putinem, żadnej możliwości na kompromis. "Putin nie ma drogi odwrotu. A z nim nie sposób się porozumieć. (…) Masa przewrotu w otoczeniu Putina? Może, ale chciałbym wiedzieć jaka. Bo może to będzie masa faszystów. Prawdziwą krytyczną masę mogą stworzyć tylko intelektualiści, bo tylko oni są odporni na tę telewizyjną kłamliwą propagandę" - wskazał.

kad/Gazeta Wyborcza