"Kiedy patrzę na Bliski Wschód i powikłane interesy ekonomiczno-polityczne, które posługują się dla swoich korzyści religią i ideologią, często dziwię się, jak tak można. Niestety podobne odczucie mam, kiedy patrzę, jak doraźne korzyści polityczne stają się motywami działań pomocowych. A w Polsce niestety tak się dzieje coraz częściej" - pisze na portalu DomWschodni.pl ks. dr Przemysław M. Szewczyk.

"Rządząca partia, która w wyborach postawiła na hasła bezpieczeństwa, nie dopuściła do realizacji przez Caritas korytarzy humanitarnych. Politycy opozycyjni angażują się zaś z tak niezwykłą gorliwością w pomoc dla ofiar wojny w Syrii, że aż trudno uwierzyć w brak politycznej motywacji, zwłaszcza jeśli odmowa ministerstwa na prośbę o sprowadzenie 10 sierot z Aleppo staje się nagle paliwem dla rodzimej walki politycznej" - stwierdza kapłan.

"Kalkulacje polityczne przekładają się w ten sposób na działania pomocowe: rząd tysiące złotych wysyła na Bliski Wschód i stawia mury na granicy kraju, opozycja w Sopocie otwiera sierociniec dla małych Syryjczyków. Serio nie możemy tak po prostu pomóc? Czy działania humanitarne muszą być elementem politycznej walki na naszym podwórku?" - pyta.

I wreszcie apeluje do polskich polityków: "Mam gorącą prośbę do polityków, osób sprawujących władzę w tym kraju i do partyjnych działaczy: róbcie swoje i zostawcie kwestie pomocowe tym ludziom, stowarzyszeniom i fundacjom, którzy się nimi zajmują i na nich się znają. Nie przekonujcie nas do głosowania na siebie pozując czy to na jedynych troszczących się o bezpieczeństwo narodu, czy to na jedynych czułych na los ofiar wojny w Syrii.  To jest bez sensu, w pierwszym rzędzie szkodzi naszemu krajowi, a następnie na skutek waszej politycznej wojny naprawdę cierpią ludzie, którym można by pomóc, gdyby kwestie humanitarne nie stały się w naszym kraju elementem politycznej walki".

kk/domwschodni.pl