Kościół katolicki nie jest tylko prześladowany przez wroga zewnętrznego, ale jest też niszczony od wewnątrz przez homo mafię złożoną z hierarchów z całego świata, którzy zapewniają kariery tylko gejom, oraz chronią gejów pedofilów przed odpowiedzialnością. Ich obecność w Kościele nie była przypadkowa. W pierwszej połowie XX wieku, w USA, amerykańska partia komunistyczna wysłała „do seminariów duchownych ponad tysiąc mężczyzn, ateistów i homoseksualistów, aby szerzyli demoralizację w Kościele i niszczyli Kościół od środka”. Na podobnych zasadach komunistyczna bezpieka w krajach zniewolonych przez komunistów uplasowała przez dekady swoją agenturę w seminariach – wielu z konfidentów bezpieki w Kościele było gejami.

Zdaniem księdza Dariusza Oko (dr teologii oraz dr hab. filozofii, prof. UPJP2, kierownika Katedry Kultury Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie) autora wydanej przez wydawnictwo AA pracy „Lawendowa mafia” homo mafia w Kościele jest złożona z ludzi zakłamanych i zdemoralizowanych, którzy idąc do seminariów, od samego początku oszukiwali – nie chcieli służyć Bogu, ale dążyli do zapewnienia sobie luksusowego życia kosztem katolików, i w środowisku innych gejów dawać upust swoim chorym żądzom (absolutnie sprzecznym z nauczaniem katolickim). Te zdemoralizowane jednostki tworzyły kliki, które wzajemnie się wspierają i tworzą jedną homo mafie w Kościele.

Według księdza Dariusza Oko nadreprezentacja gejów wśród kleru jest ogromna. Kiedy w populacji stanowią do 2% to wśród księży w USA 40%, a wśród amerykańskiej hierarchii nawet 50%. W konsekwencji 80% przypadków pedofilii (skłonności seksualnej do małych dzieci) i efebofilii (skłonności seksualnej do nastolatków) wśród duchownych to dzieło homoseksualistów. Podobnie, a nawet gorzej, jest w Ameryce Południowej, Europie i Watykanie. W Polsce i krajach zniewolonych przez komunistów księża homoseksualiści nie dość, że żyli niemoralnie to i zostali konfidentami komunistycznej bezpieki.

W opinii księdza Dariusza Oko skandale seksualne homo księży nie przeszkadzają im w karierze. Bezkarność sprawia, że homo duchowni swoje odrażające perwersje praktykują wręcz publicznie. Homo mafia w Watykanie (dominująca wśród hierarchów) sprawia, że geje duchowni są chronieni przed jakąkolwiek odpowiedzialnością. Sytuacja ta niszczy Kościół od wewnątrz.

Ksiądz Dariusz Oko uważa, „że homoseksualni duchowni bez skrępowania zajmują miejsca innym, zdecydowanie lepszym od siebie”, dbają o swoje dobro, a nie dobro Kościoła. Tych, którzy przeciwstawiali się homo mafii, homo mafia prześladowała - „kleryków bez pardonu usuwano z seminariów i nowicjatów, wystawiając ich dodatkowo w tak złą opinię – wilczy bilet, by do żadnego innego seminarium na pewno ich nie przyjęto”. Homo mafia normalnych księży i zakonników poniża, zastrasza i szantażuje, „że zostaną przeniesieni do placówek, gdzie dominują szczególnie agresywni i groźni geje, albo, że w ogóle usunie się ich z kapłaństwa czy zakonu. Fabrykuje się przeciwko nim fałszywe oskarżenia”. Tysiącom kleryków w ten sposób zablokowano drogę do kapłaństwa – przez co nie ma księży. Przełożenie, z racji na swoje związki z homo mafią, nie reagują na skargi.

Zdaniem autora pracy „Lawendowa mafia” problemem w Kościele jest brak instytucji, która miałaby środki prawne do walki z homo mafią, oraz to, że wielu hierarchów głosi homo herezje (w tym i niemieccy hierarchowie w ramach Drogi Synodalnej), które są wodą na młyn lewicowej propagandy. Hierarchowie od homo propagandy dążą do protestantyzacji Kościoła, a w konsekwencji do jego rozbicia. Często hierarchowie głoszą homo herezje nie dlatego, że są gejami, ale jest to spowodowane ich ignorancją, i z ignorancji ulegają lewicowej propagandzie.

Według autora pracy „Lawendowa mafia” dziś w wielu miejscach na świecie w Kościele, wbrew nauczaniu Kościoła, nie tylko wyświęca się gejów, ale, co gorsza, świecenia otrzymują tylko homoseksualiści. W wielu miejscach w Kościele klasą panującą są hierarchowie homoseksualiści ze swoimi homo akolitami, a klasą pracującą są normalni księża, których kariery są zablokowane z racji na brak zboczeń. Homo mafia doprowadziła do tego, że w Kościele robią kariery nie zdolni i pracowici, ale homo miernoty promowane przez homo mafię.

W opinii autora pracy „Lawendowa mafia” przedstawiciele homo mafii w Kościele są pozbawieni wiary, żyją w demonicznym bluźnierstwie, swoją grzeszną rozpustą plugawiąc Kościół i robiąc wszystko by Kościół zniszczyć od wewnątrz. Moim zdaniem sytuacja opisana przez księdza Oko przypomina sytuacje z opozycją w krajach komunistycznych, gdzie agentura komunistycznej bezpieki przejmowała kontrolę nad opozycją, promowała swoich, by zniszczyć opozycję od wewnątrz.

Autor pracy „Lawendowa mafia” uważa, że działalność homo mafii w Kościele sprawia, że „ludzie ze szczytów Kościoła nieraz znajdują się […] na […] nieprzyzwoicie niskim poziomie intelektualnym, moralnym, duchowym, duszpasterskim, a co gorsza, czasami okazują się przestępcami”. To, że kariery nie zapewnia cnota, tylko występek sprawia, że „to jest nieraz istotna przyczyna, dla której tacy duchowni tak bardzo boją się zajęcia jasnego, wyraźnego stanowiska i zdecydowanego przeciwstawiania się siłom atakującym chrześcijaństwo”. Hierarchia nie chce bronić Kościoła, bo boi się, że w odwecie siły antykatolickie wyciągnął jej brudy. Hierarchia wybiera za to „milczenie, nijakość i byle jakość” - jest słaba i nieudolna.

 

Jan Bodakowski