Po Internecie hulają takie pseudo logiczne i matematyczne równia obrazkowe. Zabawa polega na tym, aby konkretnej rzeczy przypisać konkretną liczbę. 99% łapie się zawsze na to samo, czyli na pierwszy rzut oka. Naiwni widzą, że but + krawat = 5. W następnym równaniu but + krawat + skarpetka = 9. Kolejne działania to: skarpetka + krawat = 7, krawat + but = 5, a skarpetka + but = 6. Z tego łatwo wywnioskować, że but = 2, krawat = 3, skarpetka = 4. Gdy już wszyscy domorośli matematycy i logicy odkryją ten banał, to złośliwi twórcy zagadek produkują nowe równania, choćby takie: 2 buty + 3 skarpetki – 1 krawat = ? W emocjach i w poczuciu geniuszu, większość odpowiada, że wynik to 13 i przegrywają w kasynie – napisał w swoim najnowszym tekście Matka Kurka.

Jak czytamy dalej:

Dlaczego? Bo patrzą na przedstawienie, a nie widzą rzeczy, jak powiedział „Wielki Szu” cytując filozofa. Właściwy wynik zawsze jest inny i ukryty w dość prymitywnych pułapkach. But = 2, ale bez sznurówki, ze sznurówką to już 3, podobnie jak krawat z jedną gołą babą = 3, ale z dwoma wartość krawatu podnosi się do 6. Taka to prosta i jednocześnie skomplikowana zabawa w dodawanie butów do krawatów i skarpetek. Identycznie rzecz się ma z najnowszym projektem najgłupszej na świecie opozycji, która wymyśliła, że pójdzie do senatu kupą i to się fantastycznie do siebie doda. Na pierwszy rzut oka widać, że ta logika i matematyka nie ma najmniejszego sensu, co więcej została dwukrotnie zweryfikowana. Pierwszy raz w wyborach europejskich, drugi w wyborach sejmowych, gdzie do tęczowej koalicji nie doszło.

Dodaje:

Nim się zacznę pastwić nad tą głupotą i „politologami”, którzy łapią się na dodawanie butów i skarpetek, to chciałbym przypomnieć inny projekt i złotą receptę na pokonanie PiS w senacie. Niejaki Donald Tusk, polityczny troll, ogłosił w Gdańsku, że to wybitni samorządowcy powinni startować do senatu. Jak to się skończyło? Oczywiście żaden prezydent dużego miasta na takie szaleństwo się nie zapisał. Niemal samodzielna władza samorządowa na poziomie prezydenta dużego miasta jest nieporównywalna z podnoszeniem reki w senacie na komendę, o pieniądzach nie wspomnę. Pomysł Tuska, jak sto innych pomysłów, upadł z hukiem, ale sama chęć, żeby chociaż w senacie wygrać z PiS pozostała i tak prosta opozycja zbudowała proste równania.

Autor stwierdza też:

Wydaje im się, że jeśli dodadzą buty do krawatów i skarpetek, to podniosą wynik wyborczy do kwadratu. Dziecko wie, że to kompletna bzdura, tym bardziej, że to jeszcze inaczej niż w zabawach matematycznych wygląda i but będzie musiał jednocześnie udawać krawat i skarpetę. W każdym okręgu wystartuje tylko jeden kandydat popierany przez: POKO, „Lewicę” i PSL, co ciekawe bez poparcia Kukiza. Jak to ma działać? Ano tak, że wszyscy bez pamięci nienawidzą PiS, to i chłopy na Andrzeja Rozenka, pachołka Urbana, zagłosują, a LGBT poprze chłopa z PSL. I nieważne, że dokładnie taka strategia zakończyła się spektakularną klęską w najcięższych dla PiS wyborach, nieważne również i to, że historia wyborów do senatu jest bezlitosna.

W 2015 roku do senatu weszło 61 senatorów z PiS, 34 z PO i 1 z PSL. Wszystko, jeśli chodzi o partyjny dorobek i widać gołym okiem, że to jest zabawa dla dużych partii oraz nazwisk, które coś znaczą w regionie, dzięki czemu do senatu dostało się 4 senatorów niezależnych. Kolejna żelazna zasada to region. W Szczecinie „tęczowa koalicja” może wystawić kij od szczotki i ten kij wygra z kandydatem PiS. Z kolei w Krośnie PiS wystawia torebkę po chipsach i ma 60%. Takich okręgów, w których PiS nie ma prawa przegrać jest najmniej 40% i wystarczy popatrzeć na słynną mapkę „dzielącą Polskę na pół”, pamiętając, że od czterech lat PiS powiększył swoją połowę do 3/4, co pokazuje mapka gmin i powiatów, nie województw – dodaje Piotr Wielgucki.

Autor w serwisie Kontrowersje.net pisze też:

Na końcu warto się przyjrzeć ile sznurówek mają buty i krawaty gołych bab? PiS mam ogólne poparcie na poziomie 45% i jak łatwo policzyć brakuje mu 5% do wygrania ze wszystkimi pozostałymi ugrupowaniami. Co ma „opozycja”? Najwyższy jest słupek PO, około 25-27%, cała reszta walczy o życie z 5% progiem wyborczym. No to teraz pytanie, komu będzie łatwiej? Kandydatowi PiS, któremu wystarczy wyjąć 5% od PSL i POKO, czy Senyszyn, Rozenkowi albo Śmiszkowi, który z poparcia 5% musi wskoczyć na 50%. Nie odpowiem na to pytanie, żeby nie obrazić Czytelników.

Na koniec zaś czytamy:

Nieco trudniejsza jest odpowiedź na pytanie dlaczego Schetyna zgadza się oddać jedynki do senatu i tym samy na 100% POKO przegrywa w bezpośrednim pojedynku z PiS. Po prostu Grzesiek dzieli się porażką i odpowiedzialnością za porażkę. POKO zostawi sobie pewniaków, czyli te okręgi gdzie wygrywało zawsze, resztę frajerów rzuci jako mięso armatnie na froncie walki z PiS. Byłoby na tyle, jeśli chodzi o najnowszą, „genialną strategię”, która tak naprawdę jest potrójnym przyznaniem się do porażki: a. nie mamy szansy na wygraną w sejmie, to chociaż w senacie walczmy, b. żadna partia nie jest w stanie konkurować z PiS, no to kupą mości panowie, c. dalej nie mamy żadnego programu ani nawet sensownego porozumienia, ale za to jeszcze bardziej będziemy nienawidzić PiS.

Kontrowersje.net