Kilku dni temu ruszyła polska edycja programu „Teen Mom”, nadawanego przez MTV. Tak, tak, to ten sam kanał, który raczył widzów skandalicznym i prymitywnym „Warsaw Shore”. Komentatorzy zastanawiali się nawet, czy po programie ociekającym wulgarnością i wyuzdaniem młodzieżowy kanał nieco zmienił strategię i stawiając na wrażliwą tematykę społeczną, chciał zrehabilitować swój wizerunek.

Czy to się udało? Pierwsze odcinki programu już wyemitowane, powtórki i zwiastuny kolejnych można zobaczyć w sieci. Bohaterkami serialu dokumentalnego są cztery nastolatki, które w bardzo młodym wieku zostały matkami. Widzowie podglądają ich perypetie, zmagania z trudnościami i przeciwnościami losu.

Sam kanał MTV tak anonsuje cykl: „Teen Mom Poland to program pokazujący problemy dziewczyn, które w bardzo młodym wieku zostały matkami. Kamery MTV stają się nieodłączną częścią życia bohaterek, pokazując bez cenzury ich walkę o przetrwanie w trudnej, polskiej rzeczywistości. Młode mamy będą musiały stawić czoła wielu trudnościom i podołać wielkiemu wyzwaniu, jakim jest macierzyństwo. Brak akceptacji i wsparcia ze strony otoczenia, konflikty, kłótnie z ojcem dziecka, ciężka sytuacja materialna… Cztery dziewczyny otworzą przed Wami swój świat, przybliżając Wam trudny i często zepchnięty na margines temat nastoletniego macierzyństwa. Każda z mam ma własne plany na przyszłość. Czy uda im się je zrealizować? Jak wiele z nich będą musiały poświęcić dla dobra wychowania dzieci?”.

Trudno odpowiadać na takie pytania po obejrzeniu zaledwie niewielkiego ułamka całego cyklu. Pierwszy odcinek „Teen Mom” jedynie zapoznaje widzów z bohaterkami programu, zarysowuje ich życiowe historie i drogi, które doprowadziły ich do wspólnego punktu, jakim jest urodzenie i wychowywanie dziecka w bardzo młodym wieku.

Szesnastolatka Iza to mama ośmiomiesięcznej Nikoli. Mieszka z dzieckiem i rodzicami. Wraz z ojcem córeczki walczy przed sądem o możliwość zawarcia związku małżeńskiego. Tomek jednak nie przypadł do gustu tacie Izy. Młoda mama też ma wątpliwości co do ojca jej dziecka, bo ten nie poświęca córce zbyt wiele czasu. Co więcej, Nikola wymaga rehabilitacji, bo nie rozwija się prawidłowo.

18-letnia Marysia to mama 3-letniego Krzysia i żona Krzysztofa. Z mężem nie układa jej się zbyt dobrze, bo właśnie zakochała się w innym mężczyźnie (którego zna od niespełna miesiąca). Zniecierpliwiony brakiem konkretnej decyzji Marii Krzysztof podpisuje dwuletni kontrakt na wojskowy wyjazd do Czeczenii.

Ada (17 lat) wychowuje 8-miesięczną Julkę. Ze względu na skomplikowaną sytuację rodzinną z córeczką mieszka w łódzkim domu samotnej matki. Prawnym opiekunem dziewczynki jest jej ojciec Łukasz. Ale Ada nie wie, czy chce się z nim wiązać, bo chłopak jest chorobliwie zazdrosny i urządza jej awantury. Stara się więc o przyznanie mieszkania socjalnego. Jej jedynym źródłem dochodu jest renta po zmarłym tacie.

Ewa, osiemnastolatka to mama 2-letniego Mikołaja. Z ojcem chłopca, 19-letnim Kamilem z powodu odległości nie widuje się zbyt często. Mieszka z ojcem, babcią i bratem. Młodzi rodzice chcą razem zamieszkać, ale ich rodziny uważają, że nie są jeszcze gotowi na niezależność.

Brzmi jak opisy z programu Ewy Drzyzgi ? Trochę tak, bo i nieco podobna jest konwencja „Teen Mom”. Prócz prawdziwych problemów, z którymi muszą sobie poradzić młode matki, dziewczyny snują opowieści o swoich marzeniach, przeciwnościach losu, o ich wizji związku i rodziny. Wszystko to takie jakieś, pomimo oczywistego dramatyzmu ich sytuacji, puste i plastikowe.

Ada chce wziąć ślub z Kamilem, ale twierdzi, że na razie nie mają na to pieniędzy. Za chwilę widzimy nastolatkę w studiu tatuażu, w którym dzierga sobie na ręcę różę. Marysia niby przyznaje, że najważniejsze jest dla niej szczęście jej dziecka, ale zdaje się wcale z tym nie liczyć, kiedy wyznaje, że zakochała się w innym mężczyźnie (którego zna od miesiąca!). A przecież dla dziecka ważne jest to, by miało ojca... A to wszystko okraszone popową konwencją programów MTV, plastikiem i technokolorem. Oglądając pierwsze odcinki, miałam wrażenie, jakbym oglądała przydługawe teledyski...

Twórcom cyklu chyba jednak o to właśnie chodziło. Sylwia Chutnik z Fundacji MaMa, która objęła program swoim patronatem stwierdziła, że taka właśnie hipstersko-teledyskowa estetyka powinna przyciągnąć młodych widzów. W takim samym stopniu, jak poruszające historie dziewczyn.

I owszem, program może przyciągnąć przed ekrany młodych widzów. Pojawia się jednak pytanie, z jakim przesłaniem zostaną po obejrzeniu „Teen Mom”? Oglądając pierwsze odcinki programu miałam nieodparte wrażenie, że już to wszystko gdzieś widziałam. W ubiegłym roku problem nieletnich rodziców poruszyła w filmie „Bejbi Blues” Kasia Rosłaniec. Jej obraz też był utrzymany w konwencji teledyskowo-hipsterskiej. Kolorowe, pstrokate stylizacje, głośna muzyka, kicz, imprezka, luz. A w tym wszystkim maleńki Antoś, synek 17-letniej Natalii. Rosłaniec niestety opłotkami przebrnęła przez ważny problem społeczny, jakim jest przedwczesne rodzicielstwo, skupiając się przede wszystkim na naiwnym stosunku do życia swoich bohaterów. W jej filmie Natalia chce mieć dziecko, bo chce mieć coś do kochania. Jej Antoś to taka kolejna zabaweczka, obok najnowszego smartfona, superciuchów czy gadżetów, tyle tylko, że żywa. I wymagająca, co dla Antosia kończy się zresztą tragicznie. Najbardziej przerażająca w filmie Rosłaniec była bezmyślność jej bohaterów (z pokolenia nazywanego, co teraz już rozumiem, gimbazą). Oni nie wyciągają wniosków z tragedii, jaka się wydarzyła. Oni chcą mieć kolejne dziecko, kolejną zabawkę...

Różnica pomiędzy Natalią z „Bejbi blues” a dziewczynami z „Teen Mom” jest taka, że te ostatnie raczej nie planowały ciąży w tak młodym wieku. Nie znamy jeszcze na tyle szczegółowo ich historii, możemy się jednak domyślać, że to tzw. matki-wpadki. Oczywiście, feministyczno-genderowe środowiska podniosą są chwilę głos, że winę za to ponosi Kościół, bo to księża i katotalibowie z rządu nie pozwalają na edukację seksualną i dostęp do antykoncepcji.

Ilekroć byłam w aptece, a ktoś przede mną kupował pigułki antykoncepcyjne lub prezerwatywy, nie widziałam, aby musiał się z nimi ukrywać. Nie widziałam też nigdy księży ani zakonnic, koczujących pod aptekami, by wyrwać im z rąk te szatańskie produkty. Wydaje mi się, że problem leży gdzieś indziej. Młodzi ludzie doskonale wiedzą, skąd się biorą dzieci (nie z kapusty!), wiedzą też, jak się przed nimi zabezpieczyć. Problem polega na tym, że oni rozpoczynają współżycie za wcześnie, są całkowicie niedojrzali, a w efekcie dopuszczają się nieodpowiedzialnych zachowań. I problem gotowy.

W Polsce rocznie nawet 20 tys. nieletnich dziewcząt rodzi dzieci. Jak pisała ostatnio „Rz”, większość ciąż pochodzi ze związków ze starszymi partnerami. Ale przybywa także nieletnich ojców. Przeprowadzone na zlecenie MTV badania SMG/KRC wskazały jako najpoważniejszy problem nieletnich rodziców – finanse (44 proc. wskazań przez badanych), brak akceptacji (21 proc.), brak wsparcia ze strony bliskich i ojca (19 proc.), trudności z kontynuowaniem nauki (15 proc.). Nieletnie mamy borykają się w Polsce z wieloma problemami – jak wskazuje Fundacja MaMa brak kompleksowej polityki dotyczącej matek nastoletnich, która umożliwiłaby wspieranie ich w trudnych sytuacjach ekonomiczno-społecznych, brak rozwiązań systemowych, a podejmowane działania doraźne mają bardziej charakter "ratunkowy", nie są ukierunkowane na długofalową pomoc np. wsparcie i wyjście z sytuacji bezradności. Fundacja MaMa, która objęła program MTV patronatem, postuluje: „Działania na rzecz nieletnich matek powinny przede wszystkim uwzględniać ich podmiotowość ich celem nie powinno być nakłanianie za wszelką cenę do adopcji lecz wspieranie ich w macierzyństwie. Należy również uwzględniać ojców tych dzieci, ich zdanie i obecność w życiu matki i dziecka, gdyż obecne przepisy marginalizują ich rolę utrudniają nabywanie przez nich praw”.

I teraz pojawia się pytanie, czy program MTV w jakikolwiek sposób będzie można potraktować jako element profilaktyki, jakiej niewątpliwie potrzeba jeśli chodzi o problem nieletnich matek. „Gdy życie wzywa superbohatera… zjawiają się one. 4 niezwykłe dziewczyny” - tak MTV anonsuje swój cykl. A to budzi pewne wątpliwości, także widzów. Jedna z internatuek oburzała się, jak można nazywać bohaterkami „puszczalskie gówniary”.

Z jednej strony – owszem, można nazwać dziewczyny z „Teen Mom” bohaterkami. Dlaczego? Bo urodziły swoje dzieci. Wbrew panującym ogólnie modom i aborcyjnej propagandzie, pozwoliły swoim dzieciom żyć. To, biorąc pod uwagę różne życiowe trudności, prawdziwe bohaterstwo. Z drugiej strony... nie wiem, czy odpowiednim działaniem jest stawianie tych dziewcząt za wzór do naśladowania dla młodych ludzi, którzy telewizyjnej papki raczej nie odbierają krytycznie. Bo przecież przesłanie jest takie – jakoś da się żyć z dzieciakiem, jakoś można sobie poradzić. Jakoś. Tylko, że życie naprawdę jest o wiele bardziej skomplikowane...

Marta Brzezińska-Waleszczyk 

Odcinki "Teen Mom Poland" można oglądać TUTAJ