Trwa szeroko zakrojona debata publiczna o możliwości dopuszczania mediów do granicy z Białorusią, gdzie mają miejsce coraz bardziej brutalne ze strony nielegalnym migrantów – przy wsparciu i współudziale białoruskich służb – próby siłowego sforsowania polskiej granicy.

O sprawie udziału liberalnych mediów podczas podobnego konfliktu migracyjnego, kiedy migranci szturmowali przejście graniczne Röszke Węgier z Serbią, pisał dzisiaj minister spraw zagranicznych Węgier, Péter Szijjártó. Stwierdza on, że w 2015 r. media liberalnego mainstreamu były obecne na granicy węgiersko-serbskiej i „na żywo kłamały na temat tego, co się stało, a dokładniej tego, co się nie stało”. Donosiły wtedy o rzekomo niewinnych uchodźcach oraz brutalnych węgierskich policjantach.

Zupełnie podobną sytuację mamy dzisiaj w Polsce i stąd pojawiła się konieczność uporządkowania sprawy dostępu mediów do terenu objętego stanem wyjątkowy.

Podczas posiedzenia Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych w tej sprawie wypowiedział się Maciej Wąsik, wiceminister MSWiA.

Oni [polscy funkcjonariusze na granicy] mówią tak: nie chcemy sytuacji kiedy stoją pogranicznicy białoruscy z bronią gotową do strzału, przed nimi stoją migranci, a koło nas dziennikarz próbuje ustalić moją tożsamość. Nie chcemy takiej sytuacji. Oni tak mówią. Dlatego dziennikarze będą pracować w stanie, na tym terenie wyłączonym w sposób uporządkowany. Na zasadach, które określi straż graniczna. A nie tak jak to było pod Usnarzem, gdzie żeście mikrofony pod maseczki po prostu prawie wsadzali powiedział Wąsik podczas posiedzenia Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.

 

mp/300polityka.pl/fronda.pl