"Pornografia wywiera niszczący wpływ na duszę mężczyzny i na jego zdolność do bycia dobrym mężem, a w rezultacie, dobrym ojcem"- pisze gwiazda "Słonecznego Patrolu" i była modelka "Playboya", Pamela Anderson w liście otwartym opublikowanym w "Wall Street Journal".

Pod tekstem podpisał się również rabin Shmuley Boteach. 

"Jest to eksperyment masowego upodlenia, który niszczy naszą kulturę"- podkreśliła celebrytka, która wystąpiła również w popularnym brytyjskim talk-show "This Morning". W programie opowiadała o szkodliwych skutkach pornografii. Widzowie, którzy mieli możliwość komentowania na żywo na Twitterze, zarzucili aktorce i modelce hipokryzję, ponieważ "sama zrobiła na tym pieniądze i sławę".

"Czy byliście kiedyś traktowani jak gwiazdka porno w łóżku? To nie jest w ogóle fajne. Policzkowanie, bicie, wyzywanie, plucie. Tak wygląda dzisiaj seks i ja tego doświadczyłam. I nie chcę, by kiedykolwiek to znów miało miejsce"- pdpowiedziała gwiazda. Jak podkreśliła, sama czuje się częścią tego problemu i być może to ją dyskwalifikuje. 

"Byłam w Playboyu, skradziono nagranie z mojego domu, które było wykorzystane na całym świecie. Żałuję pewnych rzeczy w moim życiu, ale czuję się też bardzo dobrze z tym, że mam taką perspektywę. To wszystko jednak dzięki temu, że jestem produktem tego przemysłu, że byłam traktowana jak przedmiot"- powiedziała. Jak zaznaczyła, dzięki swoim doświadczeniom ma prawo, aby wypowiadać się na ten temat. 

"Chłopcy i dziewczęta są najbardziej narażeni na jej wpływ. Oglądając te obrazy, zaczynają myśleć: "to właśnie tak powinna wyglądać relacja seksualna". A jest to ogromny fałsz"- oceniła celebrytka. Jak dodała, dostęp do pornografii jest tak powszechny, że ludzie stają się oderwani od "zmysłowości". 

„Mówiąc o niszczących efektach łatwego dostępu do pornografii jestem wiarygodna, gdyż opieram się na doświadczeniu. Cieszę się, że mogę połączyć swe siły z wysiłkami rabina Shmuleya, aby wspólnie zwracać uwagę opinii publicznej na tragedie spowodowane przez pornografię – zniszczone niewinne życia i osłabione relacje. Trzeba natychmiast coś zrobić!"- napisała aktorka na łamach "Wall Street Journal". Jej zdaniem, zdrowa relacja seksualna winna opierać się na przyjemności i obopólnym szacunku, podczas gdy uzależnienie od porno niszczy nie tylko zdrowie, ale przyjemność.

"Pracuję nad tym, aby wywołać poważną dyskusję na ten tak podstawowy temat, aby chronić słabe jednostki, które stały się niewolnikami seksprzemysłu i związków, w których rządzi przemoc"-podkreśliła.

"Trzeba zrozumieć i dać do zrozumienia naszym dzieciom, że pornografia jest dla przegranych. Jest nudna, jest stratą energii i do niczego dobrego nie prowadzi”-czytamy w liście.

Odważne wyznanie modelki, której kariera w branży erotycznej trwała w sumie 22 lata, pojawiło się w momencie, gdy najważniejsze światowe media zaczęły podnosić kwestię zagrożeń związanych z pornografią.  O jej zgubnych skutkach wypowiedziała się ostatnio również Partia Republikańska, podkreślając, że "Pornografia, ze swymi zgubnymi skutkami, przede wszystkim wobec dzieci, stała się prawdziwym zarzewiem kryzysu zdrowia publicznego. Niszczy życie milionów ludzi”

ajk/aleteia.org, nytimes, Fronda.pl