„Wow! Leszek Możdżer podszedł do mnie przy samolocie do Gdańska, powiedział, że trzyma kciuki za Kongres Nowej Prawicy i poprosił, by serdecznie pozdrowić Janusza Korwin-Mikkego. To musiało skończyć się selfie” – napisał na Facebooku Przemysław Wipler. I zamieścił swoje zdjęcie wraz ze znanym muzykiem.

Fotka jednak równie szybko, jak pojawiła się w sieci, została skasowana, a Wipler napisał na Facebooku: „Skasowałem selfie, które chętnie dzisiaj lajkowaliście w ramach ogólnej zasady, by nie mieszać polityki i sztuki. Niestety, nie służy to sztuce, zwłaszcza wybitnej, bo polityka jaka w Polsce jest, każdy z Was widzi. Za zamieszanie przepraszam!”.

Tyle tylko, że "zasada niemieszania polityki i sztuki" to w tym przypadku dość duży eufemizm. „To duża nadinterpretacja zwykłego spotkania przy samolocie. Leszek robił sobie tysiące zdjęć z różnymi osobami, zrobił również z panem Wiplerem i nie ma to nic wspólnego z jakimkolwiek poparciem dla partii ani utożsamianiem się z poglądami” – powiedziała w rozmowie z serwisem Gazeta.pl Sylwia Kicka, menadżerka Możdżera.

Kicka dodała, że Wipler przeprosił za swój komentarz i podkreśliła, że Możdżer „nie zajmuje się polityką, zajmuje się muzyką”.

MaR/Gazeta.pl/Facebook