Teraz to się zmieniło. Palikot ma zasługi, bo „odważnie wprowadził do Sejmu Nowicką, Biedronia i Grodzką; wprowadził również - na wszystkich listach wyborczych - parytety w systemie suwakowym, które będą obowiązywać w najbliższych wyborach”.

Nie zmienia to faktu, że – wedle Środy - „Palikot jest szaleńcem - to prawda. Ale jego szaleństwo jest mniej groźne niż szaleństwo Kaczyńskiego czy Macierewicza. Jest klaunem. Fakt. A Hofman, Czarnecki, Pawłowicz - kim są? Mężami stanu? Palikot bywa cyniczny, ale jego cynizm jest niczym przy cynizmie i wyrachowaniu Gowina czy Brudzińskiego. Jest nieprzewidywalny i chaotyczny. Fakt, ale czasem wolę jego nieprzewidywalność od przewidywalności i bezruchu Tuska. Kalkuluje i nie dotrzymuje obietnic. A kto w polityce nie kalkuluje i kto dotrzymuje obietnic?! Nie ma programu. Akurat ma, choć jest on bez znaczenia, dokładnie tak jak w innych partiach, które - mimo programu - dostosowują się na bieżąco do żądań wyborców, związkowców i biskupów. Hipokryzja? Nie, to się nazywa polityczny realizm”.

I na koniec najbardziej zabawny fragment. Otóż Palikot jest jedyną propozycją dla kobiet. „Na dziś Palikot może być jedyną propozycją dla kobiet, które chcą wejść w politykę. Zwłaszcza że nowe ugrupowanie ma się uwolnić od jego nazwiska. Trzeba sobie powiedzieć: "na bezrybiu i rak ryba"” - oznajmia Środa.

TPT/Wyborcza.pl