W 2014 r. w Polsce na nowo rozgorzała dyskusja o tzw. "ustawie o bestiach" oraz możliwości przywrócenia do polskiego prawa kary śmierci dla sprawców najbardziej brutalnych przestępstw. Wszystko za sprawą wyjścia z więzienia "szatana z Piotrkowa", czyli Mariusza Trynkiewicza, który latem 1988 r. zgwałcił i zamordował czterech chłopców. 

Pierwotnie Trynkiewicz, który pracował jako nauczyciel i zapewne w ten sposób udało mu się zdobyć zaufanie dzieci, został skazany na karę śmierci. Uniknął jej jednak dzięki zmianie prawa. Wyrok zamieniono mu na najwyższy możliwy, czyli 25 lat pozbawienia wolności. W 2014 r. opuścił więzienie, a sąd nakazał jego izolację w ośrodku zamkniętym w Gostyninie. Co więcej, w 2015 r. Trynkiewicz został skazany na 5,5 roku za... posiadanie dziecięcej pornografii. 

Tabloidy zarówno w Polsce, jak i zagranicą, lubią robić ze sprawców najbardziej odrażających przestępstw kogoś w rodzaju "celebrytów". W naszym kraju było tak m.in. z Katarzyną W., bardziej znaną jako "mama Madzi". To samo próbowano uczynić w przypadku Mariusza Trynkiewicza. Od czasu do czasu pojawiały się doniesienia o tym, co znaleziono w jego celi, w jakich warunkach przebywa w ośrodku w Gostyninie, a także... że ma żonę. Kobieta, która pokochała "szatana z Piotrkowa", została nawet bohaterką jednego z reportaży Justyny Kopińskiej. Tekst pojawił się w zbiorze "Polska odwraca oczy" i choć wszystkie opisane tam historie są mocne i niezwykle wstrząsające, ten wyróżnia się. Żona Mariusza Trynkiewicza, która nie ujawnia personaliów, opowiada Kopińskiej, że go kocha i jest "dumną panią Trynkiewicz", że morderca czterech chłopców jest w rzeczywistości przyjemnym i ciepłym człowiekiem, a w ogóle to ofiary same były sobie winne, a gdyby nie zostały w tak młodym wieku zamordowane w brutalny sposób, mogłyby wyrosnąć na złych ludzi. Co ciekawe, żona "szatana z Piotrkowa" w podobny sposób tłumaczy... gwałt, którego ofiarą padła jako nastolatka. 

Można spodziewać się, że temat Trynkiewicza powróci, a to za sprawą książki Ewy Żarskiej "Łowca. Sprawa Trynkiewicza". Autorka, znana dziennikarka Polsat News pamięta doskonale całą sytuację, ponieważ wychowała się w Piotrkowie Trybunalskim i w momencie zbrodni była w wieku zbliżonym do zamordowanych chłopców. Żarska udzieliła na antenie Radia TOK FM wywiadu na temat swojej książki. Jak tłumaczyła, pisząc, odkryła w mordercy i pedofilu "normalnego człowieka"

"Odkryłam nauczyciela, jednego z nas. Osobę dobrze wykształconą. Mógłby być naszym sąsiadem. I nagle wyszło z niego tyle zła"-podkreśliła dziennikarka w rozmowie z TOK FM. Najbardziej kuriozalne jest jednak to, co mówiła o obecnym życiu Mariusza Trynkiewicza. 

"Paradoksalnie Trynkiewicz jest obecnie szczęśliwy. Maluje, pisze wiersze, ma żonę. To on ułożył sobie życie, w przeciwieństwie do rodzin ofiar"- stwierdziła autorka książki o "szatanie z Piotrkowa" (choć, jak sama mówi, w książce nie używa tego określenia, relacjonuje "na zimno", aby czytelnicy mogli sami wyrobić sobie zdanie). Jak żyją rodziny ofiar Trynkiewicza?

"Nigdy się nie podnieśli, pojawiły się problemy z alkoholem, narkotykami, rodziny się rozpadły. A to były rodziny dobrze sytuowane, szczęśliwe"-zauważa Żarska. 

Cóż, sprawa Trynkiewicza jak w soczewce oddaje sposób funkcjonowania polskich sądów. O jakim wymiarze "SPRAWIEDLIWOŚCI" mówimy, skoro rodziny zamordowanych chłopców wciąż nie mogą udźwignąć straty, a sprawca śmieje się im w twarz, zapewne ramię w ramię z kochającą żoną. I w dodatku taki zaradny, bo "ułożył sobie życie"! Pytanie, czy którykolwiek człowiek z odrobiną sumienia, byłby w stanie funkcjonować normalnie i "ułożyć sobie życie" po tym, jak dopuścił się czegoś takiego...

yenn/TOK FM, Fronda.pl