Karolina Zaremba, Fronda.pl: Ostatnio udzieliła Pani kilku pozytywnych wypowiedzi o rządzie Prawa i Sprawiedliwości i prezydencie Andrzeju Dudzie. Pani stanowisko spotkało się z krytyką w środowisku nieprzychylnemu PiS-owi, które zastanawia się, skąd wzięła się zmiana Pani opinii.

Dr Magdalena Ogórek: Przede wszystkim ogromnie ubolewam, że to środowisko niestety nie doczytało mojego programu wyborczego, który jest dostępny w internecie. Z racji tego, że szanuję i cenię wszystkich dziennikarzy bardzo proszę o to, by zechcieli doczytać moje postulaty z kampanii prezydenckiej. Tam było wiele części, spójnych z tym, co realizuje obecnie rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Trudno nie cieszyć się, kiedy własny program jest realizowany, lub jest duża szansa i nadzieja, że będzie. Stosując takie uproszczenia, zawsze bardzo łatwo posądzić kogoś, że zmienił poglądy. Mam takie same poglądy, jakie prezentowałam w kampanii. Od początku byłam państwowcem, wolnościowcem, a swój program przedstawiłam go 9 stycznia 2015 roku.

Które postulaty rządu uważa Pani za słuszne, a z którymi się Pani nie zgadza?

Mówiłam o tym wielokrotnie, ale chętnie powtórzę. Przede wszystkim zmiana konstytucji. W kampanii prezydenckiej mówiłam, że ustawa zasadnicza wymaga zmiany. Konstytucja w wielu rozdziałach jest repliką PRL – owską, a także nie doprecyzowuje podziału kompetencji wewnątrz władzy wykonawczej, w tym odpowiedzialności prezydenta. W ostatecznym rozrachunku nie wiadomo kto za co odpowiada, kogo obciążać odpowiedzialnością. Trzeba się zdecydować, czy budujemy system polityczny, taki, jak w Stanach Zjednoczonych i we Francji, czyli oddajemy prezydentowi pełnię władzy, czy po prostu robimy porządek z tymi punktami konstytucji.

Bardzo się cieszę także z Programu 500 plus. To dobrze, że taka pomoc została dana rodzinom. Polacy, którzy mają więcej niż jedno dziecko na pewno wyraźnie odczuli poprawę.

Ze szczególną estymą przyglądam się premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.W jego planie gospodarczym upatruję rzeczywiste rozkręcenie gospodarki poprzez naprawę prawa podatkowego. W kampanii wyborczej apelowałam, by prawo podatkowe napisać od nowa. Eksperci krytykują dotychczasowe prawo podatkowe mówiąc, że jesteśmy w ogonie Europy, że jest fatalnie napisane i służy tylko temu, by transferować zyski do rajów podatkowych, uszczuplając budżet państwa. Jeżeli napiszemy od nowa prawo podatkowe, zresztą mówił o tym podczas kampanii wyborczej prezydent Andrzej Duda, to rzeczywiście będziemy w stanie zatrzymać ten kapitał w kraju, tym samym rozkręcimy gospodarkę, co będzie z ogromną korzyścią dla całego państwa. Z tego powodu temu planowi premiera Morawieckiego przyglądam się z sympatią i gorąco mu kibicuję.

A wady?

Jestem wolnościowcem i państwowcem. Nie ukrywałam w wielu programach publicystycznych, że prywatnie jestem przeciwniczką aborcji, natomiast uważam, że żaden polityk nie ma prawa obywatelom zaglądać w sumienie. Gdyby polityka PiS-u poszła tylko i wyłącznie w zaułek światopoglądowy to obawiałabym się o sondaże. Polityk nie powinien zaglądać w sumienie obywatelom. To jest sfera, w której, szczególnie matka postawiona w trudnych sytuacjach, musi zadecydować sama.

Tomasz Lis napisał na Twitterze „Prezydenta Dudę bardzo chwali pani Ogórek. I to jest bardzo wiele mówiąca recenzja.” Jak Pani skomentowałaby tę wypowiedź?

Zaznaczając szacunek dla pana redaktora Lisa, bardzo mi przykro jako kobiecie. Po tym tweecie, który pani zacytowała, dwie godziny później na portalu „Newsweek.pl” ukazał się bardzo szeroki artykuł komentujący tę naszą wymianę Twitterową, uzupełniony o tytuł, że ja jako „aniołek łaszę się do PiS-u”.

Bardzo źle brzmi to w ustach tych, którzy dumnie określają się jako osoby nowoczesne, postępowe, respektujące równouprawnienie, równość. Z jednej strony dumnie mienią się Europejczykami, odrzucają tzw. polską zaściankowość i konserwatyzm, a w dyskusji z kobietą - gdy dochodzi do merytorycznego sporu - używają jedynie uproszczeń i prymitywnych stereotypów, przez nich samych wyśmiewanych. Gdy brakuje argumentów merytorycznych, stosują te ad personam.

Nazywanie wykształconych kobiet „aniołkami” jest ogromną dyskredytacją. Gdybym wypowiedziała się w ten sposób na przykład o panu Mateuszu Kijowskim, z którym mogę się nie zgadzać, a którego szanuję – i domagam się takiego samego szacunku – to spotkałoby się z ogromną krytyką. W ten sposób to środowisko pokazuje pewną hipokryzję. Niestety nigdzie nie widzę równego traktowania kobiet. Sztandarowe hasła “równouprawnienie”„równa płaca”, „równo traktujmy kobiety”, „jesteśmy nowoczesnymi Europejczykami” nie mają pokrycia w rzeczywistości.

Wciąż trwa spór o Trybunał Konstytucyjny, część opozycji ubiega się o pomoc Unii Europejskiej, ponieważ uważa, że w Polsce jest łamane prawo, Komitet Obrony Demokracji protestuje przeciwko „łamaniu demokracji w Polsce”. Czy Pani ma poczucie, że w Polsce demokracja rzeczywiście jest łamana?

UE ma w tej chwili swoje ogromne problemy, na których powinna się skupić, bo jej podstawy trzesą się w posadach. Przede wszystkim Brexit. Premier Cameron wskazał wyraźnie, co w UE szwankuje:, wspólny system ochrony granic, nielegalna migracja, kryzys strefy euro, brak wspólnej polityki zagranicznej. W ramach tej polityki mamy nieuzgodnie z nikim działania kanclerz Merkel, co zaskutkowało kryzysem imigracyjnym w Europie. UE popełniła wiele błędów - chociażby wprowadzenie Grecji do strefy euro nastąpiło z pogwałceniem zasad, jakie pzyjęła sama UE. Jeżeli Unia Europejska chce kogoś napominać, to myślę, że jest wiele poważniejszych spraw i pilniejszych kryzysów, które musi bardzo pilnie rozwiązać. Zależy mi na tym, bo jesteśmy częścią kultury zachodniej, a UE jest organizacją, która kotwiczy nas mocno w Europie.

Oczywiście, że sprawa z Trybunałem Konstytucyjnym powinna być zamknięta jak najszybciej, ponieważ niczemu i nikomu nie służy. Spuentuję ją krótko: prawo od nowa. Mamy taki galimatias prawny, że obojętnie kto wystąpi ze swoją interpretacją sporu wokół Trybunału, będzie mieć rację, ponieważ daje mu asumpt ku temu źle napisane prawo, w którym się poruszamy.