Kiedy spoglądam na aktualny strumień wiadomości na facebooku, jakie wiadomości udostępnia na swoich tablicach moich 2500 znajomych/nieznajomych, widzę że składa się (poza kampanią przedwyborczą) głównie z dwóch elementów:



1. Wiadomości o okropnym cierpieniu chrześcijan w różnych częściach świata, o palonych świątyniach, bezczeszczonych świętych obrazach, obalanych Krzyżach. Słowem, o prawdziwych, straszliwych PROFANACJACH. Co ważniejsze, profanowany jest tam Pan Jezus w naszych bliźnich. Profanowane jest tam ludzkie życie poprzez straszliwe zabójstwa, profanowana jest tam czystość kobiet poprzez straszliwe gwałty.
Istotną cechą tych widomości jest to, że są one głównie udostępniane, przez nieliczne, ale aktywne osoby które chcą jakoś powiadomić milczący świat. Niemniej poza deklaracjami „pomodlę się, pomodlę” jakoś rzadko widać nasze głębsze zaangażowanie w istotę zagadnienia jaką jest PROFANACJA.

2. Drugi strumień to wiadomości o rzekomej PROFANACJI jakiej mieli dokonać jezuici w Łodzi, poprzez fakt że w prezbiterium kościoła miał miejsce tzw. taniec liturgiczny. Czy może trafniej – pantomima ilustrująca tekst pieśni czy psalmów.

Ooooo, pod tymi wpisami spora grupa bardzo odważnych tak zwanych tradycjonalistów liturgicznych atakuje, nie co innego, ale TO właśnie nazywając PROFANACJĄ. Wylew ich odwagi w postaci hektolitrów jadu i nienawistny ton bojowy wypowiedzi powala i budzi trwogę, zwłaszcza we mnie, która jestem we wspólnocie charyzmatycznej.  Jak się to czyta to ma się wrażenie, że nienawiść islamisty wobec chrześcijan to jest nic wobec nienawiści jaką katolik tradycjonalista żywi względem katolika charyzmatyka. Że spalenie mnie w klatce to jeszcze by była mała kara za machanie ręką w prezbiterium. Jest to już prawdziwa medialna religijna wojna.

PROPONUJĘ ZATEM, aby osoby, które już ponad 10 dni zużywają tyle energii na walkę z rzekomymi PROFANACJAMI (które może są tylko liturgiczną nieprawidłowością czy też czymś balansującym na granicy, czymś głupawym, czy też nie do końca przemyślanym w skutkach, robionym jednak w ten sposób już od wielu lat i posiadającym swoje uzasadnienie teologiczne całych środowisk teologów, kapłanów i wiernych) skierowały swoją sporą energię ku prawdziwym PROFANACJOM.

Proponuję ten seans nienawiści przerwać poprzez wylot samolotów z tradycjonalistami np. do Syrii. Tam rzeczywiście można walczyć z profanacjami. Tam można by się naocznie przekonać, wobec ilości niszczonych tam Kościołów o liturgii innej niż łacińska, że istota nie polega na łacinie czy też na jaką melodię się w kościele śpiewa. Tam można by zobaczyć, że istota polega raczej na tym co wyznajemy, czy JEZUS CHRYSTUS JEST PANEM. Bo wobec islamistów jeżeli ktoś wyzna, że Jezus Chrystus jest Panem, to islamiście jest dokładnie wszystko jedno, czy osoba ta śpiewa w swoim kościele stojąc sztywno, czy też nieraz macha w prezbiterium ręką lub nogą. Bo to nie jest istotą! Istotą jest co ona uważa, czy Jezus Chrystus jest Panem czy nie jest. Jak jest, to głowa jest zaraz mu obcinana. I może być to na przykład tylko jazyd, który może nawet nie jest do końca chrześcijaninem, ale wyznaje wiarę w Jezusa.

Zadaję pytanie, bardzo poważne – czym my się zajmujemy?

Maria Patynowska