- To kłamstwo od początku do końca. Nie ma w tym ziarna prawdy. To okropne pomówienia, w najgorszym – chciałoby się użyć słów nieparlamentarnych – wydaniu – powiedział marszałek Sejmu Marek Kuchciński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci", odnosząc się do doniesień „NIE”

W artykule "Nieletnia laska marszałkowska" w tygodniku "NIE" polityk SLD Andrzej Rozenek napisał, że chodzi o marszałka Sejmu. Według niego, z doniesienia b. agenta CBA wynika, że wszedł on w posiadanie nagrania wideo, na którym „marszałek Kuchciński obcuje płciowo z nieletnią prostytutką pochodzenia ukraińskiego”.

– To kłamstwo od początku do końca. Nie ma w tym ziarna prawdy. To okropne pomówienia, w najgorszym – chciałoby się użyć słów nieparlamentarnych – wydaniu – skomentował w opublikowanej w poniedziałek rozmowie Kuchciński. Jak podkreślił, to nie pierwsza sytuacja w przypadku środowiska autorów doniesień, więc – jak mówił – „niespecjalnie zaskakuje”.

Jego zdaniem, „chodziło nie tylko o uderzenie w konkretną osobę, lecz także o osłabienie prestiżu instytucji”. – A to element walki politycznej – i kampanii do europarlamentu, i przygotowania gruntu przed kluczowymi wyborami krajowymi – dodał.

– Natomiast ordynarna formuła i przedstawione pseudozarzuty mnie zirytowały. Uważam, że instytucje państwa polskiego odpowiedzialne za bezpieczeństwo funkcjonariuszy publicznych powinny energicznie się zajmować takimi sprawami i szybko je wyjaśniać. A pomawiający i rozpowszechniający oszczerstwa powinni być również szybko pociągani do odpowiedzialności karnej – podkreślił marszałek.

– Zwykle różne oskarżenia puszcza się mimo uszu. Mówi się, że polityk powinien mieć grubą skórę. Ale z roku na rok jest coraz gorzej. Osoby publiczne są atakowane w coraz mniej wybredny sposób. Uważam, że trzeba reagować – powiedział.
Według niego, w tej sprawie, „żadnych dowodów nie ma”.

– W tym przypadku to wyssana z palca insynuacja – dodał.

Marszałek Kuchciński postanowił „stanowczo zareagować, domagając się nie tylko przeprosin, lecz również zadośćuczynienia na rzecz jednej z organizacji charytatywnych”.

Jak podkreśla, sprawa ta ma szerszy kontekst, z którym państwo powinno sobie poradzić.

- Mam na myśli choćby rozwiązania, które gwarantowałyby większą odpowiedzialność za słowo - zaznaczył

baz/"Sieci"