Lewicowa niemiecka "Süddeutsche Zeitung" nie ma wątpliwości, że nagroda Nobla dla Olgi Tokarczuk ma bardzo czytelny podtekst polityczny.

"Czy sztokholmska Akademia chciała coś przekazać, przyznając Oldze Tokarczuk Literacką Nagrodę Nobla? Tak jak w 1980 roku, gdy nagrodę dostał Czesław Miłosz, który zmienił się z młodego idealistycznego komunisty w celnego krytyka reżimu, i który wyemigrował, przez co jego dzieła znalazły się na czarnej liście cenzury w Polsce Ludowej?" - pyta tytuł.

Według "Süddeutsche" Olga Tokarczuk jest "w opozycji" to władz polskich. "Rząd w Warszawie na pewno nie cieszy się z nagrody dla Tokarczuk, ponieważ konserwatywna Polska traktuje ją podejrzliwie (...) Pisarka Olga Tokarczuk jest ostro atakowana przez nacjonalistów w swoim kraju, Polsce" - stwierdza.

Z kolei "Die Welt" przekonuje, że Nobel dla Tokarczuk jest "sygnałem solidarności z Polską otwartą na świat [...], która zerwała ze starymi patriotycznymi mitami".

Z kolei "Frankfuter Allgeimeine Zeitung" z lubością cytuje słowa Tokarczuk, która wzywała do "stanięcia twarzą w twarz z historią" i "nieukrywania wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy [...], jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów".

bsw/dw.com