W wywiadzie-rzece dla dziennikarza "Super Expressu", Piotra Lekszyckiego kontrowersyjny polityk opozycji, Stefan Niesiołowski wspominał, że również miał polecieć rządowym Tu-154 M do Katynia 10 kwietnia 2010 r. Jak się okazuje, życie posła uratowała... nienawiść do prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

"Byłem nawet wpisany na listę, ale powiedziałem, że z Lechem Kaczyńskim nigdzie nie polecę"-stwierdził w książkowym wywiadzie-rzece Stefan Niesiołowski, który słynie z nienawistnych wypowiedzi pod adresem polityków Prawa i Sprawiedliwości. 

W roku 2010, przed wylotem prezydenckiej delegacji na uroczystości upamiętniające pomordowanych w Katyniu przedstawicieli polskich elit, politycy Platformy Obywatelskiej zarzucali prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, że to początek kampanii wyborczej. Były wicemarszałek Sejmu, Stefan Niesiołowski wyjawił, że również miał wówczas lecieć Tu-154 M do Katynia. Ostatecznie stwierdził jednak, że "z Lechem Kaczyńskim nigdzie nie poleci". 

Polityk przekonuje, że nie miał żadnych złych przeczuć, a po prostu nie chciał lecieć ze znienawidzonym prezydentem. 

"Dzień przed katastrofą rozmawiałem z Krysią Bochenek, piliśmy herbatkę. Przekonywałem, żeby nie leciała, bo to będzie pisowska impreza, początek kampanii prezydenckiej Kaczyńskiego. "Po co masz to uświetniać?" – pytałem. "Po cholerę tam jedziesz? Lepiej wypijmy jeszcze po herbacie”-wspomina Stefan Niesiołowski. Jego ówczesna partyjna koleżanka miała odpowiedzieć wówczas, że nigdy nie była w Katyniu. 

"I pojechała..."-podkreślił Niesiołowski, "łamiącym się głosem". 

Innymi słowy, polityk właśnie ujawnił, że nienawiść uratowała mu życie. Swoją drogą, to całkiem obrzydliwe, że poseł nie umie nawet wspominać swoich kolegów i przyjaciół, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, bez opluwania śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Może to i dobrze, że takie osoby po 13 października nie będą już reprezentowac Polaków w Sejmie (Stefan Niesiołowski ogłosił, że nie wystartuje w najbliższych wyborach parlamentarnych- red.)

yenn/SE.pl, Fronda.pl